Susza... Wielkie słońce... jak chmurka to bez deszczu.
Wczoraj zaradnie podlałam ogródek z węża (padł mi hydrofor o la boga). Zadowolona pomyślałam: a to zrobię oprysk roślinek z biohumusu. Takie biedne, tego słońca tyle. Dzielnie spryskałam wszystko co się nadawało do nawożenia dolistnego. Usiadłam na tarasie napawając się ciepłą pogodą i dumna z pomysłu i jego realizacji....
a tu kap .. kap..
nie... myślę, to na pewno kilka kropel i znowu będzie pustynia przy tej mojej puszczy.
Jak się nie rozpadało, to pada do dzisiaj. I jak tu się nie cieszyć?! Czekałam na deszcz od 2 miesięcy i dopiero jak opryskałam roślinki, to deszcz go zmył w korzenie...
Jaki z tego wniosek? Trzeba było szybciej zrobić ten oprysk, to by suszy nie było.