Pani Danusiu
Nie obrażam się
Szefowo- tak kolorowo jest tylko w tej pierwszej części ogrodu tej robionej bardziej pod babcię bo inaczej nic by się nie udało nawet tknąć, a w tamtej części nie było nawet trawy tylko bajoro i pokrzywy, a między tym kury.

Tam musiałam chcąc cokolwiek zmienić postawić na jakiś efekt od razu, a wiadomo roślinki rosną pomału,

rolbordery mają też krótki żywot i wykończenie tej rabaty jest czasowe.

Jak rośliny podrosną i przeprowadzimy remont domu, a wiadomo to demolka części przydomowej jest nieunikniona to dopiero przydomowy przejdzie metamorfozę we właściwy ogród. Na razie udało się posprzątać walający złom i polikwidować jakieś prowizoryczne stare ogrodzeniowe siatki w kilku dziwnych miejscach, i ogrodzić całość.

Przydomowy chciałabym bardziej zimozielony, na pewno wylecą wszystkie owocowe i orzech trujący ziemię, ale nie da rady tego zrobić przy babci, dlatego na razie jest misz masz, oczko docelowo też zupełnie inne. Całe podwórko musi być nawiezione nową ziemią bo to góry i doliny, a nie trawnik.

Na razie przydomowy mam w głowie bo i rabaty kwietne będą inaczej, chwilowo rośliny są tam gdzie było miejsce bez gruzu lub złomu. Docelowo jeszcze dużo zmian,

ale to niestety kiedyś.

A pomieszczenia na zdjęciach to nie w domu tylko właśnie w budynkach gospodarczych, które były w stanie ruiny. Dom to dopiero ledwie zaczęty ganek. I czasowo pomalowana elewacja bo było szaro buro i ponuro, a wszystko w pokrzywach i chaszczach.

No i dopóki nie skończymy z domem to brak środków na większe inwestycje w ogrodzie dlatego na razie korzystam z tego co mam. Naprawdę staramy się, żeby było ładniej niż było.
Jakieś rady odnośnie roślin przy suchej rzece, albo rabatce z hortkami please!
Brzmi to jakbym się tłumaczyła,

ale bez tego trudno zrozumieć naszą sytuację, bo wojnę toczę z babcią nawet o podlanie ogrodu ( generalnie woda z rowu, ale jak jej brak to ze studni) babcia się boi, że zabraknie i nieważne, że woda wodociągowa już podpięta do domu.

Tak, że ciężko z tym naszym ogrodem, a z tą nową częścią tośmy się szykowali za jakieś 5 lat, a wyszło jak wyszło.
Ważne, że chociaż część roślin jest w miejscach docelowych i już rośnie.

Nawierzchnie różne, ale to częściowo też czasowe ze wzgl. na przewidziany remont. Wszystko robimy sami więc potrwa to ładnych parę lat, a nie chcę startować z ogrodem tak całkiem od zera jak już wszystko będzie pokończone.
Cieszę się, że chociaż wnętrza się spodobały, choć to niestety jeszcze nie dom, tylko byłe chlewy i drewutnia.
Krytyka też jest dobra bo konstruktywna, u nas na miejscu nie ma kogo zapytać bo właściwie ogródki na palcach można policzyć, a do nas jak przychodzą to ochy i achy bo ludzie nawet takich jak mój nie widzieli.
Dlatego dołączyłam do Ogrodowiska tu zawsze wszyscy szczerze powiedzą co myślą i o to chodzi.
Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość, kiedyś będzie lepiej.
Choć nie idealny to jednak nasz ukochany bo kosztował nas masę potu, pracy i wysiłku w walce z przeciwnościami losu i złośliwością rzeczy martwych, oraz matką naturą i jej kaprysami pogodowymi i nie tylko.