Większość czasu spędzam na wsi, więc o kleszcza nie problem, tym bardziej że na łąkach jest ich chyba coraz wiecej, a mówię to bo karmię kota podrzutka i w tym roku codziennie wyjmowaliśmy mu po kilka kleszczy, na terenie mojego ogrodu chyba nie mam tego tałatajstwa , i zastanawiam czy to właśnie nie dzięki kocimiętce, która rozsiewa się niemiłosiernie i rośnie wszędzie, nie wiem jaka to odmiana, ale jest niska i nie przyciąga kotów

. Jesienią musiałam jej dużo wyrzucić, bo zarasta wszystko. Ale mój pies w tym roku nie złapał ani jednego kleszcza, kot też, mimo iż to pers , więc zamiata futrem po trawie w zwolnionym tempie, że nawet kleszcz niedojda zdążyłby na niego wejść. Zastanawiam się czy też zakaz palenia traw nie powoduje że jest tyle kleszczy.