Witaj Kochana w moich skromnych progach
mam na imię Agnieszka. Tytuł wątku jak najbardziej związany z moim ogrodem, otóż mieszkam w parkowej dzielnicy, gdzie dominują właśnie wielkie czarne orzechy (black walnut). Chcąc nie chcąc jestem otoczona 3 ogromnymi już okazami. Drewno czarnego orzecha jest cenne z uwagi na kolor i twardość, owoce doceniają liczne wiewiórki.
Drzewo jest bardzo aromatyczne, samo w sobie jest "brudasem", tzn. wczesną wiosną gubi coś na wzór kotków z pyłkiem, natomiast jesienią bardzo wcześnie gubi liście i obdarowuje nas orzechami, których łupiny są silnie farbujące, należy je sprzątać w grubych gumowych rękawiczkach w innym przypadku przebarwienia na skórze utrzymują się kilka tygodni (znam to z autopsji ). Myślę, że byłby to świetny, ekologiczny składnik farb do włosów.
Piwonia ma ok. 30 lat, trafiła do mnie z ogrodu teścia 6 lat temu. Przesadzanie jej nie zaszkodziło, myślę że nawet pomogło Ostatnia zima (duuuuża ilość śniegu) dała jej ostro w kość - połamane liczne przyrosty, ale bidulka się pozbierała
Bardzo Wam dziękuję za ten bukiet miłych słów, wciąż dużo pracy przede mną, a po lekturze danusiowej książki głowa pełna nowych pomysłów
Wasze sugestie, pomysły także mile widziane
Była flora, to może teraz troszkę otaczającej nas fauny:
małe szkodniki, po tym jak zjadły 300 szt. cebulek moich krokusów już znalazłam na nie sposób, częstuje je płatkami kukurydzianymi lub orzechami, czasami herbatnikami i nie mają więcej miejsca w brzuszkach na moje cebulki są urokliwe i przychodzą do mnie na parapet