Święta dobiegają końca więc pora na zwyczajny początek

.
Działka ok. 1000m po odjęciu kostki i domu myślę że zostaje ok. 650m. Ziemia gliniasta. Widok z satelity:

Wjazd na działkę jest od północy. Sąsiadów mamy z jednej strony a z trzech pozostałych tylko pola (żadnych drzew), to co najbardziej doskwiera to bardzo silne wiatry. Prawie całą działkę obsadziliśmy tujami Brabant (teraz to raczej na Szmaragdy bym się zdecydowała).
Może jeszcze odnośnie tych wiatrów kilka ciekawych historii opowiem, teraz się z tego śmiejemy ale nie zawsze nam do śmiechu było.
Jako pierwszy w zimie w trakcie budowy zwiało nam garaż blaszak, sąsiedzi zadzwonili że jest u nich na polu i był pogięty i porwany, nadawał się tylko na złom.
Potem gdy już mieszkaliśmy, również w zimie, była gołoledź, synek wyszedł na dwór, szedł po oblodzonej kostce i kiedy wyszedł za dom wiatr go przewrócił i zaczął pchać po lodzie (miał wtedy ok. 5 lat), zaczął wzywać pomocy i zaraz go ściągnęłam.
Najciekawsze było tegoroczne wydarzenie a to dlatego że wydarzyło się w upalny bezwietrzny dzień 12 sierpnia. Rano dzieciaki biegały po ogrodzie i skakały na trampolinie, potem zagoniłam je do domu ze względu na upał ale po kilku godzinach byli tak znudzeni, że pozwoliłam im wyjść na chwilę. Wychodzimy, patrzymy a trampoliny nie ma! Na tym powyższym zdjęciu satelitarnym widać miejsce gdzie stała w lewym dolnym rogu.
Szukałam jej przez 15 minut, dopiero wtedy zobaczyłam że leży kilkadziesiąt metrów dalej w polu!

Teraz się z tego śmieję ale wtedy nie mogłam dojść jak to się stało.
No gaduła ze mnie i z tematu zeszłam ale już się poprawiam

, tylko w kolejnym poście bo tu już cztery zdjęcia są.