Urlopisko, bo przecież nie urlop udany i super. Podziwiam Cię za te góry, ja "rybka" jestem i zawsze parłam nad wodę, a nie w góry. A w Polsce to odwrotne kierunki

. Kilka ładnych lat temu na wakacjach w Austrii udało się połączyć i łażenie po górkach i kąpiele. Ale to było łażenie po górach, nie wspinaczka! Do dziś pamiętam wrażenie jakie miałam, gdy wypłynęłam dość daleko i podniosłam znad wody łepetynę. Te szczyty gór dookoła. Bosko!