cześć Mireczko
Od 9 lat jesień jest długa i ciepła, sezon ogrodowy się wydłużył, więc sporo można by robić. U mnie z tym różnie bywało.
Trawy są super, jedynie rozplenicom ścinam dojrzały kwiatostan, żeby się nie rozsiewały no i wbijają się i w ludzi, zwierzęta i w ciuchy.
Gorzej, jak nadchodzi cięcie, klnę wtedy, bo tyle ich...jakoś liczyłam i się pogubiłam, ale ze 300 jest. Kilka oddam, bo za dużo tego; rozplenice, trzcinniki, stipy.
Bukszpany znowu ćma pożarła, mnóstwo już ponad 20-letnich wywaliłam, pora na kolejne. Sieją mi się cisy, mam około 20 fajnych siewek i nimi je zastąpię.
O, to wielkie wydarzenie. Trzymam kciuki za nowy, ponoć 3 dom, to jest ten właściwy.
Miałam też w tym roku kryzys i chciałam wszystko sprzedać, ale mi żal jakoś.
No i czasy niezbyt do sprzedaży, bo to u mnie wszystko ogromne. Na razie póki siły jakieś są, działamy, a co potem, to już mnie nie będzie kłopotać.
Dziękuję za pochwały
Dario, no sama nie wierzę, ze tyle tego. Bogactwo gatunkowe, drzewa, krzewy, i po co mi to.
Zdążyłam uwiecznić, mąż odśnieżał, a ja z aparatem szus szus
Dzięki Jolu, że oglądasz. Niby od października nie wiele czasu, a ogród inny.
A latem to już w ogóle szaleństwo.
Co do rodków, ścinam tak przy kolejnym rozwidleniu liści, aby było ładnie i estetycznie. One potem w bok 2 nowe gałązki puszczają i kwitną co 2 rok. Niesamowicie się zagęszczają. W tym roku i drugą stronę zetnę, bo trawy i inne byliny wiosenne tam cierpią. Formuję taki duży prostokąt rodkowy, długi tak na 10m może więcej, a do góry mogą iść. I właściwie niewiele skubię już z przekwitłych kwiatów, bo nie dosięgam i nie da się w nie wejść. Przez jakiś czas wygląda to byle jak, ale potem nawet nie rzuca się w oczy.