Nie sądziłam że tyle stron tak szybko przybędzie . Ale cudniaste zakupy. Dereń, parocja a te kulki jakie śliczności. Moje nieziszczone marzenie. Ja zamierzam ruszyć 4 litery do jeszcze 2 szkółek. Może tam coś znajdę. Najpilniej szukam hakonek. Wolałabym na miejscu kupić a nie znowù przez neta. Ostatnie zakupy czkawką mi się odbijają.
Dłużej żyję i też nie pamiętam. Pierwszy raz w życiu musiałam rowki w warzywniku podlewać przed siewem. Sam pył.
Zakupy cudowne. Wyraźnie dobrze ci zrobiły.
Wiśnia może słabiej kwitnąć z dwóch powodów: całą parę skierowała na ukorzenienie, a drugi powód to susza. Ta wiosna jest anormalnie sucha. Przeraził mnie widok podsuszonej Wisły.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Mój wątek czasem stoi w miejscu a czasem pędzi jak szalony. Derenia kwiecistego miałam w planach już jakiś czas, cieszę się że udało się spełnić to marzenie. Życzę ziszczenia Twoich kuleczkowych.
Wczoraj Święto Flagi, tak troszkę patriotycznie się ułożyło
Nieźle się wczoraj utyrałam, żeby to zakupowe szczęście posadzić. Trzy duże kule, dereń, trzy hortensje (dołowane od dwóch lat!), dwie fotergille powędrowały wreszcie do ziemi. Rozstawiałam to wszystko x razy, przesuwałam w te i we wte, aż się poryczałam z niemocy, że ciągle nie tak. Ale w końcu posadziłam. Ulga! Ciekawe na jak długo.
U nas przedwczoraj po południu ładnie popadało, dzisiaj miało padać, ale to jednak były prognozowe obiecanki cacanki. Sprawdziło się tylko to, że jest pochmurno i zimno.
Widoki Wisły z piaszczystymi łachami skłoniły mnie do refleksji czy w ogóle warto szarpać się z zakładaniem ogrodu.
Tydzień temu byłam u Ciebie na bieżąco, poranny spacer z kawą w Twoim ogrodzie wskazany na skołatane nerwy
Tymczasem nowy dereń wypuszcza cudowne listeczki i kilka kwiatuszków się pojawi
Humor to wczoraj miałam lepszy. Dzisiaj gorzej, jutro niestety do pracy, cholernie ciężki tydzień przede mną. A właściwie dwa tygodnie.
Z jednej strony w dzisiejszych czasach należałoby się cieszyć, że się pracuje, ale z drugiej strony... Zmęczona jestem.