To rabata, którą oglądam z różnej perspektywy. Pamiętam, że w starym wątku wpadłaś do mnie,
Pszczółko, kiedy opisywałam, że muszę ją zaplanować tak, by była "dwustronna".
Z tarasu widać tylko "język" brzóz ze stipą i kulami z cisa i bukszpanu. Po prawej stronie jest placyk na ławeczkę.
Pomiędzy znajduje się przejście, które dzieli ogród na dwie części.
Pierwsza, czyli przedogródek /u mnie wielkości kilkuset m2/ oraz to, co widzę z tarasu do wymienionych "języków" /kolejne kilkaset m2/ - są rabatami bardziej formalnymi, z nasadzeniami wymagającymi większej uwagi w kwestii pielęgnacji, z roślinami w miarę regularnie podlewanymi.
Druga, czyli to, co pojawia się po minięciu brzozowej i "ławeczkowej" - kolejne niemal 1000m2.
W wyniku przemyśleń i doświadczenia zebranego po 3 latach pielęgnacji pierwszej części, ustaliłam sama ze sobą, że "więcej nie zniesę"

i ta druga część musi być mniej wymagająca, bardziej naturalna i zdecydowanie uboższa w ilość gatunków. Tym samym - plamy poszczególnych roślin stały się większe.
Derenie rosną teraz na łuku /za domkiem narzędziowym zwanym szopką/, ale planuję pociągnąć je dalej.
Przed nimi posadziłam kosówkę w odmianie mughus oraz berberysy green carpet. Pomiędzy nimi rozrzuciłam cisy "Wojtek" /choć nie wiem, czy to był dobry pomysł.../