Jak kupowałam działkę to założenie było takie że ma być to miejsce gdzie miło będziemy spędzać czas, czasem rozpalimy grilla i będziemy odpoczywać. Tak się jednak nie stało, najpierw była praca, praca i jeszcze raz praca. Nagle zapragnęłam wszystko zmieniać, tworzyłam nowe rabaty, kupowałam rośliny, cały czas coś przesadzałam, przekopywałam itp. Mąż oczywiście mi pomagał ale czasem miał dość i mówił że miało być inaczej. Dla mnie ta działka była i jest jak narkotyk, mogłabym tam być całą dobę i pewnie nie poczułabym zmęczenia. W każdym roku coś zmieniałam, postaram się dodać te zdjęcia które najlepiej zobrazują dokonane zmiany.
____________________
Marzena-
moje cztery ary szczęścia