No dobra - to ja wytłumaczę o tej błonie... tyle mam dzisiaj jedynie czasu... postaram się jak najprościej. Uważam że jest to ważne - bo odnośni się do
racjonalnego nawożenia roślin spędzających zimę w ogródkach.
Roślina zbudowana jest - jak każda materia żywa z komórek, komórki się specjalizują - tworzą tkanki a tkanki organizm.Komórka zbudowana jest błony, cytoplazmy, mitochondrii, jądra, etc. Jest takim małym laboratorium chemicznym.
Jasne - wiedzą to wszyscy.
W komórkach jest obecna woda a pomiędzy komórkami jak i tkankami i naczyniami istnieją wolne przestrzenie wysycone głównie parą.
Hartowanie roślin, które rozpoczyna się już w sierpniu polega na przestawieniu się tych małych laboratoriów na inną produkcję. ROBIĄ ONE WSZYSTKO ABY NIE DOPUŚCIĆ DO ZAMARZNIĘCIA WODY W KOMÓRCE, BO TO BĘDZIE OZNACZAŁO JEJ ŚMIERĆ. A jak to robią?
Obniżają potencjał wody w komórce - wysycają się różnymi związkami które będą powodowały iż temp. zamarzania tego płynu znacznie się obniży / dąb nawet do -50, rośliny zimozielone - przyjmuje się dolną granicę najbardziej mrozoodpornych -25/. Tworzą trochę taki płyn jak do mycia szyb samochodowych zimą. Wprowadzają się tym samym w stan podobny do suszy - mniej wody a większa koncentracja związków chemicznych
Woda ma krystalizować się w przestrzeniach międzykomórkowych.Przy okazji przebudowują też błony komórkowe - wysycają je lipidami tak aby zwiększyć ich wytrzymałość.
I-sze niebezpieczeństwo - nie udało się - zamarznie woda w komórce, uszkodzone zostają struktury wew. komórki, uszkodzeniu ulega błona, roślina marznie. To najprostszy sposób zmarznięcia. Dzieje się tak zarówno przy przekroczeniu temp. zamarzania soku kom. / bo zbyt niska albo roślina nie osiągnęła tej granicy bo jest osłabiona/ jak i przy gwałtownym spadku temp.
II sposób - komórka daje radę, woda w niej nie zamarza,
krystalizuje się natomiast w tych przestrzeniach międzykomórkowych wysyconych parą. Im więcej lodu tam się znajdzie tym większy nacisk będzie na błonę komórki, to jasne prawda? Przy okazji będzie następował dalszy przepływ wody z komórki do przestrzeni międzykomórkowych i dalszy spadek potencjału wody w komórce. Bo to nie są struktury szczelne. Tak mocno zagęszcza się w związku z tym sok komórkowy że przypomina to objawy panujące w roślinie podczas silnej suszy lub zasolenia. Zresztą mówi się wówczas właśnie o stresie solnym. I to jest pierwsze niebezpieczeństwo - jeśli tej wody odciągnie się za dużo, roślina nie zdąży jej uzupełnić bo jest "osłabiona" bądź nie ma jak - ustaje proces fotosyntezy.
Tak się dzieje podczas długotrwałego mrozu .
III niebezpieczeństwo - to najbardziej niezrozumiałe.Wówczas gdy następuje gwałtowne ocieplenie. Logicznie - jak zmarznie w przestrzeniach i naciska na komórkę i odciąga z niej wodę to jak odmarznie to będzie jej lżej. Adam myślał

logicznie ale nie wziął pod uwagę procesu tzw. rehydratacji komórki. Jak najpierw lód się tworzy w przestrzeniach międzykomórkowych -powodując odwodnienie komórki - załóżmy że ona to wytrzymuje, a zaraz potem następuje gwałtowne topnienie tego lodu i ponowne szybkie nawodnienie komórki i zwiększenie jej objętości, to to powoduje zmiany zarówno we wnętrzu jak i uszkodzenia mechaniczne - spękania m.in.błon i ścian komórki.
To jest sytuacja przed którą ja przestrzegam - rododendron zimą na słonecznym stanowisku. W nocy gwałtownie zamarza a w ciągu dnia słońce powoduje gwałtowne topnienie. Do tego nie jest potrzebny wcale silny mróz
I teraz - im większa jest koncentracja tych wszystkich związków chemicznych tym granica zamarzalności zostaje obniżona tak jak powinna, błony komórkowe wysycone prawidłowo w celu zwiększenia ich odporności, i cała wielka etcetera.
Dlatego tak ważne jest aby nadmiernie nie pędzić roślin azotem bo w takich roślinach jest tych wszystkich cudownych środków mniej / lipidów, witamin, sacharydów/ a więcej wody.
A teraz Adam mi napisze

- halo halo... ale przecież napisałaś że roślina zimą jest w stanie suszy więc im ma więcej wody tym chyba dla niej lepiej. Otóż nie. Nie o tę wodę chodzi - ona potrzebuje jedynie wiele substancji tzw. osmotycznie czynnych które będą ją bronić przed nadmierną utratą tej wody z komórki i nadmiernym zagęszczeniem soku komórkowego - bo ma ustanowione mechanizmy do takiej obrony. Potrzebuje zdrowej koncentracji lipidów aby zwiększyć wytrzymałość błon komórkowych i całej tej chemicznej reszty.
To było na temat -
dlaczego rośliny wypędzone nadmiernie azotem mają niższą mrozoodporność - NAWET JEŚLI TO NADMIERNE NAWOŻENIE AZOTOWE USTANIE WE WŁAŚCIWYM TERMINIE.
Ale też i te niedożywione będą zachowywały się podobnie. Potrzebny jest "złoty środek".
Stąd też przestrzegam przed zakupem i sadzeniem rh jesienią , taki popędzony w szkółce nie osiągnie w pełni swej mrozoodporności. Posadźmy wiosną i pozwólmy spędzić pierwszy sezon - nie nawożąc - tak jak Adam pisał i ja wielokrotnie - w naszych ogródkach a nie w szkółce.
pozdrawiam, na więcej czasu brak
ale oczywiście bym się rozwinęła
a miała być Finlandia