Tak, to te płytki malowałam. I wracają na swoje miejsce, bo nie bardzo mi się podoba ten układ. Syzyfowa praca. Ale czasami tak jest, że trzeba naocznie stwierdzić, czy pasuje ...
Tutaj w trakcie. I niestety sama nie umiem sobie poradzić, ciągle wychodzi mi krzywo, nie w jednym poziomie, więc mam nadzieję, ze jutro dokończymy
Iwonka dobrze, że jednak zdecydowaliście się na wertykulację. Mój bardzo zachwaszczony. Dostał oddechu i to widać. Zapodałam nawóz wypierający chwasty. Nie wiem jakie ostatecznie będą tego efekty. Szkoda, że nie zrobiłam tego dużo wcześniej.
Targi wiosenne przyciągnęły tłumy. Wyjątkowo było bardzo dużo ludzi. Ja nie kupiłam tego czego chciałam ale mam blisko. Szkoda by było je opuścić.
Jej, ale tu gwarno. 135 postów tylko do nadrobienia miałam z ostatnich dni. Spotkanie za spotkaniem. Niesamowite jesteście.
Aniu, zachwyciły mnie szafirki. Jak gęsto je sadziłaś? Pięknie wyeksponowane.
Aniu, odżyl twój trawnik?
Zbyszek się bronił przed wertykulacją. Wczoraj skapitulowal. I zrobiliśmy to. Lepiej późno niż wcale.
Na targi tym razem nie jechałam.
No, czasem trzeba upychać Hortensje mają to do siebie, że potrafią być niestety bardzo nachalne U Lucy za to róże przekroczyły wszelkie granice nachalności i bidulka ma ich teraz ponad 300-sta
Iwonka, ale nasionek nakupiłaś.
W ubiegłym roku kupiłam też lewkonie, bo marzył mi się cudowny zapach. Niestety kwiaty były pojedyńcze choć na opakowaniu były podwójne...
Ciekawe jak będzie u Ciebie - cynie też kupiłam. Cenię je za kolory i długie kwitnienie.
Część Ewuniu.
Sporo masz tu specjalistek od upychania. To róże, to swidosliwy... Ach... U mnie juz nie ma miejsca. A pamiętam czas, jak planowałam kolejne kompozycje. Ciągle mi się hortensje wpychaly.