Wiosna od wnusi w dodatku z wierszykami musi cieszyc takich wspaniałych dziadków jak Wy. Pozdrawiam serdecznie.

A już miałem wyleźć z nory
myśląc czy nie sadzić pomidory.
Albo jabłonce zrobić fryzurę
wyłażąc z nożem na samą górę.

Wiater obrócił się od Północy
sypnęło śniegiem między oczy.
Nie dam się nabrać na podpuchy
do końca lutego idę w poduchy.

Dokładnie też takie miałam przemyślenia do wczoraj. Nie dam się zimie naciągnąć na wiosenne figle. Wodzi za nos i się cichutko śmieje z niecierpliwych ogrodników.

Myślałam o cięciu w sadzie. Jednak trzeba poczekać.

Ten pan zagladajacy przez okno ma cudna wiosenna czapeczkę swietne fotki

To mówiłam ja onegdaj,
zima jeszcze da "popalić".
Natury sie nie oszuka,
i nie ma co się tutaj żalić.
U mnie śnieg zaledwie prószy,
zimno coś w pobliżu zera
Czapkę wciągam ja na uszy,
na wiosnę w kalendarz spozieram.
Na bałwanki wciąż poluję,
ale śniegu ledwie garstka,
po spacerze kontemluję,
co też dolać do naparstka?

Haniu, toż to szklanice są a nie naparstki. Gran Dessert - o lalala!

Spacery- droga Haniu
to rzecz wyśmienita.
Płuca poddane dotlenianiu
a jak smakuje okowita!

Słusznie Ewa na "naparstki"
troszeczkę się zżyma.
Tylko Zagłoba dziarski
kroku by Hani dotrzymał.

Haniu, Jolu, Ewo - dzięki za odwiedziny.

Do okowity btak dostępu, zresztą już nie jest na topie.
Lepiej sięgnąć po nieco "frumentu", tego litrami się nie żłopie.

Wczoraj nawet najstarsi górale
nie przewidzieli dostawy śniegu.
Bez łopaty nie wyjdziesz wcale
tylko Bari jest zdolny do biegu.