A teraz mój nowy nabytek, już posadzony, za namową M. w łezce...
Nie jestem do końca przekonana do tego miejsca, miał być mniej więcej tu, gdzie stoi, w rogu jakiś duży stożek...
Ciekawe, czy się przyjmie, bo nie obeszli się z nim łaskawie przy wykopywaniu, korzenie ciachnięte, niektóre gałązki połamane, trzeba dosadzać...
A fieszzzzzzzz, że i u mnie też mniej, niż rok temu, nie wspominając o narcyzach i żonkilach, te prawie wcale nie wyszły .
A wszystkie cebule wykopywałam...