Lylly
01:11, 25 lis 2013
Dołączył: 23 paź 2011
Posty: 94
Witam serdecznie wszystkich ogrodomaniaków! Wielką fanką Ogrodowiska i Waszych ogrodów jestem już od bardzo dawna.. Wstyd się przyznać, że to już chyba 3 lata! Ale przy tych wszystkich realizacjach ogrodowych jakie miałam wielką przyjemność podglądać przez ten czas, mój kawałek zieleni, no cóż... daleko mu do ideału
Jednak postanowiłam, że czas najwyższy spojrzeć prawdzie w oczy i założyć wątek, raz się żyje!
Doskonale zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze ogrom pracy, ale że jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boję, chętnie przyjmę każdą uwagę, wskazówkę , sugestię co mogę zrobić, aby ten mój skrawek chociaż trochę przypominał Wasze cudowności
Działka ma ok. 2300m2 i należy do tych raczej nietypowych i kłopotliwych, mianowicie przy 8-10m szerokości, jej długość wynosi ok. 250m (końca nie widać
),wraz z długością delikatnie się poszerza. Przy czym prawie 1000m2 to dosłowne bagno, z wodą, masą drzew i krzaków, ułamanych gałęzi, śmieci.. teren całkowicie zaniedbany. W dalekiej przyszłości planowane jest zrobienie tam małego lasku z iglakami i brzozami, stawem, jednak to dalekie marzenie
bo bagno obejmuje również pobliski teren.
Skąd taki tytuł wątku? „Dogonić marzenia”, bo od marzenia się wszystko zaczęło, od marzenia o basenie. W upalne lato 2010 r. ja i mój A. zamarzyliśmy o basenie, tylko pytanie gdzie by go umieścić. Pierwsza myśl, w ogrodzie mojej babci. Poszliśmy na zwiady i niestety nie ma jak, nie ma gdzie. Druga myśl – działka, na której jako kilkuletnia dziewczynka przebywałam z rodziną. Działka początkowo służyła moim dziadkom typowo rolnie i uprawiane były na niej głównie… ziemniaki. Z czasem, już tylko babcia się nią zajmowała, a pomagali jej przyjaciele. Przez ostatnie lata działką opiekowali się przyjaciele rodziny, również czysto uprawnie. Przez cały czas, teren nie ulegał jakimkolwiek modernizacjom, jedynie gleba była systematycznie użyźniana pod uprawy. W 2010 r. kiedy z A. poszliśmy zobaczyć, czy znalazłby się na działce chociaż kawałek pod upragniony basen. Teoretycznie miejsce by było, jednak niewielkie i zacienione, wszędzie grządki, a tam gdzie nie ich nie było, trawa sięgała po szyję, a nawet i więcej. Do tego drewniana brama, brak należytego ogrodzenia… oj trzeba będzie nad tym popracować! Zaczęły się plany, co, jak i kiedy zmieniać, jakie narzędzie będą potrzebne, bo te które zastaliśmy pamiętały moje dzieciństwo, ba nawet trawa była nadal kosą koszona. I wpadliśmy, jak śliwki w kompot!
W tamtym roku jeszcze nie udało się nam wiele zmienić, jednak w 2011 ruszyliśmy na podbój… i tak podbijamy do tej pory… a końca… nie widać
A co z basenem? Dalej w sferze marzeń 
A tak działka prezentowała się w 2010 roku.
Tu już po naszym pierwszym koszeniu kosą i użyciu sekatora. To było teoretyczne miejsce pod basen
Niech brama nikogo nie zmyli, po prostu reszta działki nie jest ogrodzona, a za jakiś czas zaczyna się największa zmora, czyli bagno



Działka ma ok. 2300m2 i należy do tych raczej nietypowych i kłopotliwych, mianowicie przy 8-10m szerokości, jej długość wynosi ok. 250m (końca nie widać


Skąd taki tytuł wątku? „Dogonić marzenia”, bo od marzenia się wszystko zaczęło, od marzenia o basenie. W upalne lato 2010 r. ja i mój A. zamarzyliśmy o basenie, tylko pytanie gdzie by go umieścić. Pierwsza myśl, w ogrodzie mojej babci. Poszliśmy na zwiady i niestety nie ma jak, nie ma gdzie. Druga myśl – działka, na której jako kilkuletnia dziewczynka przebywałam z rodziną. Działka początkowo służyła moim dziadkom typowo rolnie i uprawiane były na niej głównie… ziemniaki. Z czasem, już tylko babcia się nią zajmowała, a pomagali jej przyjaciele. Przez ostatnie lata działką opiekowali się przyjaciele rodziny, również czysto uprawnie. Przez cały czas, teren nie ulegał jakimkolwiek modernizacjom, jedynie gleba była systematycznie użyźniana pod uprawy. W 2010 r. kiedy z A. poszliśmy zobaczyć, czy znalazłby się na działce chociaż kawałek pod upragniony basen. Teoretycznie miejsce by było, jednak niewielkie i zacienione, wszędzie grządki, a tam gdzie nie ich nie było, trawa sięgała po szyję, a nawet i więcej. Do tego drewniana brama, brak należytego ogrodzenia… oj trzeba będzie nad tym popracować! Zaczęły się plany, co, jak i kiedy zmieniać, jakie narzędzie będą potrzebne, bo te które zastaliśmy pamiętały moje dzieciństwo, ba nawet trawa była nadal kosą koszona. I wpadliśmy, jak śliwki w kompot!
W tamtym roku jeszcze nie udało się nam wiele zmienić, jednak w 2011 ruszyliśmy na podbój… i tak podbijamy do tej pory… a końca… nie widać


A tak działka prezentowała się w 2010 roku.
Tu już po naszym pierwszym koszeniu kosą i użyciu sekatora. To było teoretyczne miejsce pod basen

Niech brama nikogo nie zmyli, po prostu reszta działki nie jest ogrodzona, a za jakiś czas zaczyna się największa zmora, czyli bagno

____________________
Judka- Dogonić marzenia, czyli końca nie widać
Judka- Dogonić marzenia, czyli końca nie widać