Mi też się zeszłoroczne buksiki ukorzeniły, ale po posadzeniu na miejsce stałe trochę pożółkły. zastanawiam się, jaki wpływ miało naruszenie korzenia? Dlatego w tym roku posadzę ścinki do małych doniczek. Może tym razem się lepiej uda?
Podglądam u ciebie cały czas, piękny masz projekt. Pozdrawiam
Jak już coś robić to najlepiej jak się potrafi. Zwłaszcza jak się to robi dla siebie... Takie cięcie, w dodatku na taką skalę robiłam pierwszy raz. Ale przyznaję, że sama jestem w szoku, że tak równo wyszło.
Super że masz taki przechowalnik, ja w tamtym roku po ciachaniu wkładałam gałązki bezpośrednio w ziemię w dziury w żywopłocie i w tym roku zaobserwowałam 50% wypuściło korzenie- jak dla mnie dobry wynik, tym bardziej że bez żadnej pielęgnacji- zraszania, okrywania, cieniowania itd
Ja też nie zraszam dodatkowo, nie przykrywam i nie cieniuję. Mam namnażarke w zacisznej i mało nasłonecznionej części ogrodu. Jedyne co robię to podlewam. Ale frajda wielka jak uda się coś ukorzenić. W tym roku próbuję z berberysami, hortensami bukietowymi i wetknęłam też kilka gałązek choiny kanadyjskiej...
Wtykam wszystko jak leci. I te zielone (ale takie trochę sztywniejsze już i zdrewniałe). Wyrzucam tylko takie krótkie skrawki, a z reszty obrywam listeczki i dolne gałązki maczam w ukorzeniaczu (jeśli akurat mam pod ręką), wtykam w ziemię, ugniatam i podlewam. Jeśli jakieś sadzonki są dłuższe to je podcinam górą żeby zmniejszyć parowanie. I tyle.