Witajcie
Wracam do Was po 4 tygodniach od siania. Trawa już po 2 koszeniach (6 i 5 cm), zaczyna powolutku się zagęszczać i uzupełniać nieco prześwity ostatnią już chyba falą wschodów. Nadal codziennie podlewam, by dać szansę każdemu ziarenku, które jest w glebie. Całość prezentuje się tak:
Zastanawiam się, czy nie sypnąć jakimś nawozem (z małą ilością azotu), bo trawa ma nierówne wybarwienie i chyba daje znać w niektórych miejscach bardzo jasnym odcieniem zieleni, że głodna.
Zaczynają się też pojawiać pierwsze problemy. Mam kilka okrągłych, brązowiejących plamek o średnicy ~10 cm na tym trawniku, które wyglądają tak:
Z bliska:
Trawa wyrwana z tego miejsca (dobrze zakorzeniona, nie było łatwo usunąć) wygląda w ten sposób:
Na początku myślałem, że to kot nasikał (bo kręci się po okolicy), więc owe plamki mocniej podlałem, by rozpuścić ew. mocz. Bez efektu. Dwa dni temu stwierdziłem, że może za mocno podlewam (lałem rano i wieczorem) i jakiś grzybek wszedł na trawnik, więc ograniczyłem obecne podlewanie wyłącznie do porannego, by nie zostawiać mokrego trawnika na noc.
Macie jakiś pomysł, cóż mi się tu przyplątało?