bez odkazacza i odkazania sekatora obywalam sie przez prawie 10 lat, rosliny ktore przycinam nie chorowaly. juz raczej byly atakowane przez robactwo. nie posiadam rarytasow i czekam zeby zdechly mi wreszcie te moje rodki, bo ich nie lubie i nie mam czasu na zabawy z nimi. ewentualnie zanim zdechna to je przesadze w miejsce, gdzie nie beda mnie tak razic po oczach. zdecydowanie bardziej wole azalie, bo sa bezproblemowe. sekatorowi musi styknac spirytus w sprayu
Dziś myślałam sobie, że mam z kotami na pieńku ale pomyślałam o kosie wyciągniętym z gniazda - to na pewno kot nie był.
Przed chwilą jednak uznałam znowu, że nie chcę tych polujących w ogrodzie, znowu znalazłam kosa podlota, żółtodzioba - tym razem upolowanego przez kota, tym razem pióra zostały ((((
Tak czytam o tym odkażaniu i palę się ze wstydu. Ale, odpukać, jeszcze żadnej choroby sobie nie rozniosłam. Pewnie mam szczęście. Zacznę może od spirytusu.
ja wczoraj widzialam jak dziecioł dobijal sie do budki legowej, tam sa sikorki. mama sikorka z kolezankami oburzona fiurala a zaciekly dziecioł bebnil w budke. nie mam pewnosci czy nie wywlokl jakiegos malenstwa. ale postanowilam pomoc mamie sikorek i wystraszylam dziecioła. bardzo je lubie i takie tam ale nie po to wieszalam budki zeby wywlekał teraz z nich mlode. sikorki z kolei sie nie boja i moje odganianie mialy gdzies sikorki ogolem zajely 3 budki w czwartej budce legowej sa pliszki a w jeszcze innej zieba. i chyba jedna zaanektowaly kosy (miala wiekszy otworek wlotowy) przy siodmej budce kreca sie kolorowe szczygły i w jednej z dwoch kopciuszkowych sa kopciuszki. czyli wychodzi, ze 2 budki nie maja zasiedlenia. ale moge sie mylic, bo nie widze ich dokladnie w gestwinie. na pewno wazne zeby budki mialy wlasciwe otwory wlotowe po to by taki dzieciol czy sroka nie mogły wydostac malenstw.
Wiesz takie mączniaki, mszyce, gąsienice to chyba pół biedy ale te wirusowe to jest już problem. Jak się nie uda to wykopię, spalę (tylko beczki na razie kupić nie mogę) i trawy zasadzę....