Ten grzyb niekoniecznie skaził glebę.
Wykopałabym rodka, te igły przekopałabym z glebą i zadbałabym o to, aby uformować górkę. Pędy i liście opryskałabym najpierw miedzianem, żeby zlikwidować grzyba, a za tydzień nawiozłabym dolistnie Florovitem dla kwaśnolubów i chelatem żelaza.
Rodki tej zimy nie miały przerwy w wegetacji. Bryła korzeniowa nie była zmarznięta.
Bogdzia zalecała, żeby zaraz po zimie nawozić je dolistnie, a jak ziemia rozmarznie to podsypać siarczanem amonu (dla zachowania kwasowości podłoża) i podlać. Ziemia juz nie zamarznie, wiec te zabiegi można spokojnie zastosować.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz