Avatara nie zmieniaj. Miałam na myśli widoczek firmowy tzn sytuację taką, gdy otwierasz stornę Ogrodowiska, patrzysz na zdjęcie i nie czytając podpisów wiesz czyj to ogród
Sylwio u nas na wsi jest zupełnie inne podejście. Na wsi warzywnik miałam tylko ja i sąsiedzi pukali się w głowę po co chce mi się koło tego chodzić jak w B. kupię marchewkę za parę groszy. Tegoż samego sąsiada wnuk dość ostro się przytruł kupnymi warzywkami, więc postanowił siać swoje. Do czerwca szedł już któryś z kolei oprysk na robaka, bo warzywka zjada. Nawozy z worka (sztuczne). Ale liczył się wygląd, wszystko porosło mega.
U mnie się śmieli, że opielić mi się nie chce bo po bokach komosa rośnie- ale mszyce buszowały na niej a nie zjadały mi warzywa. Na połyśnicę cebula, na nornice czosnek, wszędzie aksamitka itp
Ale większość osób jak kupuje to chce duże i piękne, nie zastanawia się nad tym ile "dobra" ten owoc czy warzywa ma w sobie.
W tamtym roku moja córa robiła do szkoły budżet. I przychodzi wściekła, bo pani przy klasie powiedziała że u nas to chyba same kamienie się wpieprza skoro tyle wydaję na jedzenie. Ona tyle wydaje na zakupy na weekend. Pojechałam do niej i powiedziałam, że bardzo jej współczuję. Ja siebie i swoich dzieci nie truję. Żywieniowo w 80% jesteśmy samowystarczalni.
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród
"Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Wiem mam wujka sadownika Ale opowiadał raz jak facet na placu sprzedawał swoje dwa razy drożej jako ekologiczne odmianę która nigdy nie czerwienieje , a on po oprysku na czerwienienie miał czerwoną i jak mu się skończyły to chodził po placu i skupywał od innych tanio , a sam znowu sprzedawał drożej jako ekologiczne......ludzie sumienia nie mają trują innych
A to by trzeba chyba wizytówkę , a u mnie mało zdjęć dobrej jakości i nie mam jeszcze pełnego sezonu......ale to prawda takich bram jeszcze w żadnym ogrodzie nie widziałam
Aniu i bardzo Ci się chwali ta wystarczalność ....ja przeszło 10 lat króliki hodowałam na trawce i suchym chlebku, żeby moje dzieci miały zdrowe mięsko, bo alergicy obaj , a jak częściowo wyrośli z alergii to potem kupowałam jednodniowe kurczątka i chowałam na domowy rosołek......teraz jest ogród i remonty chłopaki porośli jak dęby Część alergii im przeszła , ale plan mam taki , że jak emerytury lub renty doczekam to znowu będzie własna produkcja na swój użytek bo już będę tam na miejscu mieszkać mam nadzieję
Gobasiu moja działeczka składa się z dwóch części oddzielonych rowem....po jednej stronie jest dom i budynki gospodarcze czyli obecnie z nazwy drewutnia, warsztat z dziuplą dla chłopców i gospoda i tam powstanie ogród przydomowy, po drugiej stronie było orne pole teraz zamienione rok temu w ogród z bramami, suchą rzeką i łąką kwietną w powijakach