Idzie niż, idzie wichura - spada ciśnienie, wiatr gwiżdże i duje, będzie ciężka noc...
A dzień był dziś piękny. Tym piękniejszy, że kręgosłup już nie bolał i mogłam sobie
poogrodzić 


Spędziłam w ogrodzie 3,5 godz. i pewnie byłoby dłużej, ale siostrzenica zaprosiła mnie na obchody urodzin. Trzeba będzie młodej kobiecie wytłumaczyć, że ciotkę to się zaprasza po zachodzie słońca


Dziś był ten dzień, kiedy postanowiłam pomalować fragment muru. Ciepło, słonecznie, wiatr przyspieszał schnięcie. Może pamiętacie - wybrałam
ten kolor. I powiem Wam - nie jestem pewna, czy nie jest za jasny...

Tak się bałam ciemnego, a teraz, po pomalowaniu, myślę, że jest zbyt jasno...
To są dwie warstwy. I prawdą jest, że bez gruntowania mur pije farbę baaardzo.
Chyba rozejrzę się za jeszcze ciemniejszym odcieniem...