Dzisiaj upał, ale to upał z rodzaju takich z ludzką twarzą

. Czyli jest przyjemny wiaterek (a nie podmuchy z pieca hutniczego), zatem w cieniu jest całkiem OK. W mieście dzisiaj nie byłam, więc na szczęście nie doświadczyłam betonowego ukropu

.
W domu ciemnawo, bo wszystkie okna zasłonięte, postanowiłam zatem zobaczyć światło dnia

. Przy okazji pocykalam.
Rabata z Amanogawą i jarzmiankami. Część zasłonięta szmatą wciąż czeka na laurowiśnie

. Oraz Butterfly Kisses zaczynają
Rabaty powarzywnikowe
Kwadratowa z misą (misa się nie załapała na focię) i zakątek z ławką