A na koniec ogólne widoczki. Na razie jest gorzej niż było. Te świeżo przekopane miejsca bardzo szpecą. No cóż zanim się moje bylinki rozrosną musi minąć trochę czasu. Najgorzej, że są straty w roślinkach przez nornice i karczownika. O cebulowych szkoda mówić, poza tym wyjadły część floksów wiechowatych, irysy syberyjskie, krwiściąga, krzak forsycji. Kalinę angielską podjedzoną w tamtym roku ostatecznie wywaliłam, bo wypuściła tylko jeden listek.
Za to do sąsiada aż miło zerknąć - świeża zieleń zachwyca.
Na koniec pączek, który mnie bardzo ucieszył. Piwonia Coral Sunset, wcale nie byłam pewna tego mojego sadzenia. Mam nadzieję, że po trzech latach będzie wyglądała jak okazy Małej Mi.
W środę i czwartek był przesadzania ciąg dalszy, w tym tojeść orszelinowa, dzwonki skupione i liliowce od Małej Mi. Z tojeści bardzo, bardzo się cieszę - zawsze mi się podobała.
Teraz pozostaje mi czekać na efekty moich działań.
Koniec.