Aga specjalistki od róż doradzaja kupiwać jesienią z odkrytym korzeniem....Ja jednak wolę sadzić z doniczek póżną wiosną a nawet latem. Jednakże sadzone wtedy wymagają systematycznego podlewania. Taka pogoda jak teraz niemal je przypala. Tak sadzilam moje austinki dwa lata temu i rok twmu i w drugim sezonie są juz mocno ukorzenione i silnie rosną.
Ja z różami sadOnymi jesienią miałam zwykle problem taki, ze sie nie ukorzeniły i wymarzały
Pozdrawiam wszystkich zaglądajacych. Cieszę się, że zdjęcia sprzed i po motywują. Mnie również gdyż widzę że ogród staje się coraz bardziej uporzadkowany a jednka nadal jest poczochrany
O jak miło ja uwielbiam pracować w ogrodzie, wciąż jednak coś mi na poszczególnych rabatach nie pasuje, wciąż inspiruję się najpiekniejszymi ogrodami. I jak patrze na zdjęcia z kolejnych lat, to wychodzi to na dobre mojemu ogrodowi
Zatem działaj, zmieniaj i ciesz cię ogrodem.
Ps po kilku latach praca coraz lżejsza i orzykemniejsza, już tak wciąż nie przesadzam roślin tylko dosadzam i przycinam. Dzisiaj zaczynam ciachać obwódki bukszpanowe , zatem zapraszam pojutrze na zdjęcia
Róże były pryskane promanalem wczesną wiosną i w tym roku mszyce ich nie atakują, potem raz prysnełam apaczem. Tylko jedna ma skoczka, ktorego chyba już ukatrupiłam. Niesty przy takiej pogodzie istnieje niebezpieczeństwo grzybow za chwile... Muszę opryskać amistarem, bo juz niektore listki są porażone. I pomyśleć że większość róż miała zmrożone listki w kwietniu.
Nie wiem dlaczego wszyscy narzekają na róże. Ja zaczynałam od nich 10 lat temu bez jakiejkolwiek wiedzy i większych problemów nie mialam z nimi. Za to z rh i klonami japońskimi zawsze...
Róźe opryskać trzeba raz na jakiś czas środkiem na robala i na grzyba , dać wiosną nawóz do róż, teraz powtórzyć nawożenie i piękne SOM. W szczegółności w drugim sezonie po posadzeniu austinki. Mam też NN ze starego ogrodu, ktora mnie zachwyca i dlatego przewędrowała ze mną. Na szczęscie lubia moją glinę i mokry teren.
Bo mam tam zawsze bajzel.... 3 konewki, dwa szlaufy, zamiatarkę karchera, taczkę z runianką, zdechłe bambusy, zapasowe krzesła.... Jeśli wreszcie zrobię porządek pokazywać będę częściej...
Ja nic nie pryskam, jeśli padną to kupię nowe.... żurawki + palące słońce = zgon.... i nie bedę pisać, ze mi jedne kiścień zeblid padł.... był bez korzeni... za późno zobaczyłam, ze coś nie tak... dziwna sprawa, że w tym miejscu były dawniej opuchlaki a teraz pusto, padły od nicieni, żerują już dorosłe, czy coś innego? Wkoło rosliny były zżerane prze opuchlaki.. więc obstawim, ze to kreety a teraz gdzie są?
To chyba było lato 2009 , bo w 2010 juz by rosły malutkie graby pod płotem.
a było kiedyś tak.... i to zaledwie 7 lat temu. Wkoło teraz osiedle,wypielęgnowane trawniczki i droga!!
W weekend jesli zakwitnie lawenda zrobię kolejne porównanie
Izuś przecież sama widzisz że za rok bedzie las u Ciebie a za dwa dżungla i busz. Florovit i azsofoska czynią cuda.
I sama nie wierzyłam, że patyczki w podjeździe bedą kiedyś udawać graby a'la Luciano Giubillei
Ja mam z każdej strony coś.... albo drogę, albo dojazd do sąsiada domu, albo sąsiada taras albo pole na którym kiedys powstaną domy...więc różnorodne żywopłoty były konieczne. A że jestem kokoszka mam różnorodne osłony: grabowe, cisowe, pęcherznice, laurowiśnie, buki i budleje.... Mam już taki busz, ze właściwie juz trudno mnie dostrzec w ogrodzie....
Madżenka !!! od 2010 do 2014 zrobiłaś większy krok od ugoru do edenu niż onegdaj Gagarin ! (który miał jak wiemy lżejszy spacer ) ...
wiele razy to mówiłam, ale gdybym tu (tu do ogrodu madżenia :0 i tu na ogrodowisko) nie trafiła nigdy nie zabrałabym się za swój areał ... ale jak nie działać jak się widzi taaakie efekty ... no to zaraz chciejstwo się pojawia
Lawenda, któa przeżyła zimę powinna zakwitnąc na weekend, bo juz rozchyla kolor. Posadozna dwa tygodnie temu... ma problemy z przyjęciem się.... Jakoś to przezyję, przytnę żywopłocikii, wysypię żwirkiem i niech się dzieje wola....
Powojnik niebieskie mam multi blue, mam też błekitny anioł i blue light... nie wiem który to.... ale jednego wczoraj wyrwałam z korzeniami... bo kolejny rok z rzędu szara pleśń go zaatakowała i tych wstetnych brązowych lisci nie ścierpię... albo odrośnie zdrowy albo nie.... I tak mam teraz ochotę na pillu , więc niech miejsce się zrobi
Aniu za rok będę mogła polecić. Bo w tym roku mam pierwszy sezon 4 szt purpurowych, każda inna, w tym dwie z potencjałem do 1,5-2 m - othello i william