I jeszcze tak mnie naszło, bo widzę, że chyba zle zaczęłam swój wątek. Wszyscy pokazują historię swoich ogrodów, a mi to gdzieś umknęło... Co prawda mój ogródek (na miano ogrodu jeszcze nie zasługuje) jest bardzo młody i historię ma raczej krótką, ale każdy kawałek trawnika wymagał walki z gliną i kamieniami. I wiem co powiecie: Przecież ona ma tylko ramkę wokół trawnika

Tak, mam ramkę i po przestudiowaniu Ogrodowiska jestem tego świadoma - będę to korygować w kolejnych latach. Bo w jednym roczku raczej się nie zmieszczę

A więc zaczynamy. Moją historię podzieliłam na strony świata. Południowa jest w trakcie planowania ->
Jak zorganizować nietypowy front domu? i jeszcze nie tknięta (poza małymi próbami z bluszczem, który umarł na słońcu oraz mini wrzosowiskiem).
Zacznijmy więc od tego co działo się na północy.
Rok 2015 - ugór, budowa, nic się nie dzieje
Rok 2016 - jest kolor zielony, bok zeskarpowany za pomocą łopat, grabi i sznurka. Z tym co poza trawą przyjdzie nam toczyć nierówną walkę przez następne trzy lata.
Rok 2017 - wprowadziliśmy się w maju i latem udało nam się zrobić ogrodzenie, radość w domu, pies już nie ucieka w samopas
Rok 2018 kwiecień - wsadziłam na całej długości wszystkie możliwe pnącza, które mi się podobały

mój błąd
Rok 2018 lato - pnącza rosną, ja się łapię za głowę patrząc na ten miszmasz i myślę: jak ja na to wpadłam?

Zobaczymy jak to będzie wyglądać w tym roku.