Byliśmy w Wiedniu. Piewsze dwa dni wymarzona pogoda, wczoraj maskara - zimno i deszcz... I chyba dlatego ogród w Schonbrunn wypadł blado.... Po powrocie porównałam zdjęcia z Wersalu...wypadl jeszcze bledziej... Wyjazd jednak bardzo udany aczkolwiek mega intensywny w chodzeniu, nogi mi wlazły pod pachy
Mam za to zdjęcia pieknie formowanych żywopłotów grabowych i lip z Schonbrunn. Jednak wszytskie drzewa były zżerane przez jakiegoś szkodnika. Niektóre graby i lipy w głebi parku byłu obżarte całkowicie z młodych lisci. To jakaś gąsienica? Niemalże drzewa skazane na zagladę.... A kasztany w Wiedniu piękne... Nie ma szrotówki...
Na każdym kroku laury w donicach i bukszpany. Moje laury dzięki tej wycieczce nie będa już tak ostro zagęszczane. Spodobały mi się takie wielkie rzadkie korony laurów... Tak w ogóle to Wiedeń będzie mi się teraz kojarzył z laurami wawrzynolistnymi w donicach
Moje straty po przymrozkach : klon palmowy, rodgersja (to już drugi sezon gdy załatwiły ją przymrozki majowe...chyba się pożegnamy) i jedna azalia... Liznęlo mrozem tylko w jednym miejscu... Mam nadzieję, że dzisiaj będzie spokojnie...nic nie okryłam mam to w nosie. Wrażliwe rosliny wyrzucę. A samo zmrożenie kwiatków przeżyję
Mam nadzieję że buk da radę...
Po co uźywać płynu do naczyń skoro to też chemia? . Sorry ale skoro ktoś wymyślił środki na mszyce i ma atest i stosujemy w odpowiednich i rozsadnych ilościach (wieczorem po oblocie pszczoł) to nie zaszkodzimy środowisku.... Soda oczyszczona..... Ocet... Ja się do tych metod nie przekonam...
Mam perovskię, bardzo dobrze sobie u mnie radzi od 3 lat, nie przemarza, ścinam ja wiosna na 15 cm i wypuszcza nowe listki. Potrzebuje takiego stanowiska jak lawenda: sucho i słóńce.