Róże w tym roku niestety dzięki "wspaniałej" pogodzie nie zachwycają. Kwiatów mało.
Princess Alexandra od Kent, Munstead Wood, Alchemilla epipcila z szałwią Amethyst, Athyrium niponicum 'Metallicum' i Pulmonaria Hybride 'Majeste'
A dziś kupiłam w kolorze intensywnego różu
Budleję Little Ruby
Pysznogłówkę również ostry róż
I penstemonę
Zamieszkają w donicy na tarasie
Kontrola zapachu - pozytywna
Patrz lewy dolny róg
Jutra jadę po więcej o ile będą w takim kolorze .Lubin dziki to w normalnych warunkach rusza w maju
Kiedyś z okazji Dnia Matki dostałam od mojej Kaliny piękny bukiet z polnych kwiatów w tym łubin
Żylistki trzeba ciąć corocznie po kwitnieniu, rosną ogromne krzewy. Nowe przyrosty mają nawet ok.2m. Ale je lubię szczególnie biały Patrząc po zdjęciach to kwitną jakieś +-20 dni( w czerwcu) Już przekwitły, deszcze w tym roku skróciły ładny wygląd kwiatów.
Ula, kocimiętka po deszczach się wykłada. Niedługo ją przytnę, ale jeszcze mi szkoda! Róże po deszczach różnie się mają.
Teraz wybuchła kwieciem pnąca Excelsa
Zakątek z The Fairy i Lovelly Fairy. Na wirażu, po lewej. Duże róże będą za chwilę miały przerwę, zastąpią je te okrywowe. Dobra synchronizacja czasowa.
Mrówek też mam sryliony. Najbardziej wkurzają mnie mrowiska wewnątrz kęp traw czy żywotnikowych kulek. Ciężko je zauważyć, a potem zlikwidować. Dzięki za informacje, że Empular można stosować całorocznie. Opryskam graby na froncie. Mszyc jest w tym sezonie bardzo dużo.
Plagi w innych ogrodach nie działają na mnie pokrzepiająco. Do własnych mrówek i mszyc mam bardziej emocjonalny stosunek. Dla mnie pocieszeniem jest fakt, że w ogrodzie zawsze coś wygląda przyzwoicie i niepowodzenia ogrodowe nie są w stanie zgasić mojej radości z tego powodu.
Tojeść jest inwazyjna, ale posadzona w odpowiednim miejscu sprawdza się jako zadarniacz. Na schodkach stabilizuje grunt pod kamieniami. Jest sztywno i od 10 lat nic się tam nie zapada nawet po silnych, obfitych opadach. Mam ją rozrzuconą pod mahoniami we fragmencie nieformowanego żywopłotu. Kawałki z czyszczenia skarpy ze stopniami wyrzucałam w narożniku z brzozami. Tam jest najdzikszy fragment ogrodu i tojeść może się panoszyć.
Zbieram płatki róż. Konfitury z nich nie robię, ale wrzucam je do dzbanuszka z wodą z dodatkiem listków melisy i mięty. Wstawiam do lodówki i wychodzi bardzo smaczny napój orzeźwiający.
Te różowe przetaczniki kupowałam razem z Mariettą. Ta druga szybko powiększała kępę, dzieliłam ją i wsadzałam w kolejne miejsca. Ta różowa wciąż ma takie gabaryty jak w momencie zakupu. Ma też tendencję do łapania mączniaka.
Mariettę widać z daleka.
Mam też sporo tego zwykłego przetacznika. Nie ma tak intensywnego wybarwienia, ale dobrze się sprawuje jako osłona nóżek róż. Nie jest tak masywny i sztywny.