postanowiłam napisać tutaj o naszych doświadczeniach z roślinami, które dają sobie radę na tzw. wygwizdowie, mieszkamy na równinnym terenie, latem praży słońce, jesienią i zimą koszmarnie wieje, do tego mamy glebę piaszczysto-gliniastą i gliniastą o zasadowym odczynie (podobno rzadko zdarza się żeby była kwaśna) pierwszym drzewem które posadziliśmy była czeremcha i mówimy na nią "pancerne drzewko" jest już na naszej działce 5 lat i jedynie na przełomie kwietnia i maja walczę z mszycami, kilka oprysków załatwia jednak sprawę, poza tym czeremcha jest samoobsługowa, mamy tez różne rodzaje klonów, wybierałam takie, które mają różnokolorowe liście, wszystkie dają sobie świetnie radę, niestety nie zachowałam karteczek i teraz nie przypomnę sobie jak się nazywają, w zeszłym roku posadziliśmy migdałka szczepionego na pniu, przezimował i kwitnie

chodził za nami też pomysł posadzenia lipy, ale wiadomo, że są to potężne drzewa, w końcu posadziliśmy lipę holenderską, której rozłożystość zmieści się na naszej działce, ale biorąc pod uwagę wielkość sadzonki, trochę poczekamy

posadziłam też 2 jesiony pensylwańskie nie zważając na ph gleby,a wolą one glebę kwaśną i od razu widać, że się "męczą" słabo znoszą zimy i słabo rosną, mamy też brzozy i wierzby, w tym wierzbę z Góry Aso z czerwonymi baziami i te rośliny bardzo dobrze rosną, z róż, posadzona jest róża rabatową Braci Grimm i ta odmiana jest bardzo odporna na wszystko, przezimowała i się rozrasta, niestety nasz "ogródek" zarósł trawami i wszystko trzeba zrobić od nowa
przed nami tez założenie trawnika na całości i ucywilizowanie działki, ale są to spore koszty a sami nie mamy czasu się tym zająć, więc wszystko czeka