Dziewczyny, bardzo miło czytać takie słowa. Człowiek zawsze łasy na pochwały, ale faktycznie czasem są one bardzo podnoszące na duchu.
Może czasem trzeba faktycznie spojrzeć na swój ogród bardziej przychylnym okiem?
Ale zawsze po powrocie z ogrodów innych mój mi sie wydaje taki byle jaki.
Basiu, mam tak samo. Bardzo lubię swój ogród. Zrobiłam go sama. Ale chyba u mnie największym błędem pokutującym do dziś jest to, że robiłam go na raty bez planu. Kupowałam to co mi sie podoba i na co było mnie w danym momencie stać. A miałam swego czasu trudne warunki.
Dlatego kupowałam pojedyncze rosliny, bo bardzo chciałam je mieć. Najlepiej robić ogród od nowa, najgorsze są przeróbki.
Mimo to jestem zadowolona z tego co osiągnęłam. Czasem wręcz przypadkiem. Można to nazwać szczęściem lub wyczuciem, ale nie do końca planem.
W sumie jakby ogród był skończony to co ja bym robiła?
Sama pielęgnacja mnie nie bawi.
Czyli zmiany sa wpisane z życie ogrodnika.
Aga, ♥️
Ścieżka aż tak bardzo nie zarosła, ale ostatnio dzieliłam narecznicę, bo już niedługo nie można byłoby przejśc. To miejsce jest zawsze traktowane przeze mnie po macoszemu, bo najlepiej sobie radzi bez mojej opieki. Pieliłam tam wiosną i od tej pory nic zupełnie nie robiłam. Brakuje mi czasu. Ciągle gdzies jeżdże, coś się dzieje.
Ale może w następną sobotę to bedzie mój ostatni wyjazd i będę mogła zająć się ogrodem.
Może to mnie tak zdołowało, że nie mam czasu na podstawową pielęgnację, rabaty zarosły, powinnam powycinać suszki, wypielić. Rabaty nabrały by oddechu.
Kwietna rabata na środku odpada. Moj m. nigdy na nią się nie zgodzi. On musi mieć przestrzeń życiową
Tak marzył mi się na środku trawnika prostokątny element wodny, ale nie wiem, czy kiedykolwiek się zdecyduję go zrobić. Na razie tylko marzenia.
Jolu, po wizycie u Ciebie, wiem jak ktoś patrzy na swój ogród. Masz przepiękny, a mimo to narzekasz.
Ja nie mam przepięknego, może ładny i też narzekam. Widocznie tak mamy.
Mówiąc o zakątkach mam na myśli zakamarki. Tak jak u Ciebie można krążyć pomiędzy rabatami, nie widać wszystkiego od razu. U mnie jest wszystko jak na dłoni. No, ale tego juz nie zmienię. Chyba, że zmienię chłopa
U mnie slimaki jakoś nie robią za dużych szkód na rabatach. Dalie, hosty są w całości.
Zuza, nie chodzi o kadry, ale o widok rzeczywisty.
Ale jak juz dziewczynom napisałam, może to wynika jakiegoś lekkiego załamania pod koniec sezonu? Rabaty już nie wyglądają tak jak wiosną. Pogoda była w tym roku fatalna. Można powody mnożyć.
Ale już chyba jest lepiej. Uwielbiam zwiedzanie ogrodów. Naładowałam akumulatory, oby tylko czas pozwolił podziałać w ogrodzie.
Chyba najgorsze prace, czyli cięcie żywopłotu mam za sobą, więc teraz powinnam się skupić na pielęgnacji rabat.
Mireczko, lejesz miód na moje serce. Uwielbiam bujne ogrody. Ale chyba tu tez musi być jakiś umiar.
Wczoraj miałam przyjemność być na spotkaniu, na którym koleżanka pokazywała normandzkie ogrody, które w tym roku odwiedziła.
W jednym było tak dużo roślin otulających Cię ze wszystkich stron, że ja bym chyba tam źle się czuła. Mimo wszystko popieram swojego m., też muszę czuć oddech. Co nie znaczy, że ogród nie był piekny. Ale nie mogłabym w nim żyć.
Alu, nudy nie może być i na pewno u Ciebie jej nie czuć.
Jest tak jak powinno dla mnie być. Dużo nasadzeń, przepięknie skomponowanych, ale bez nadmiaru.
Jestem wykończona. Kolejny weekend w trasie.
Wczoraj po drodze do Joli wstąpiłam do Zielonych Progów. Co prawda nie byłam na prelekcji, ale wpadłam tylko na moment zrobić zakupy, których zresztą nie planowałam.
Kupiłam sobie jakiś nową odmianę szałwii ( oczywiście nie pamiętam nazwy) jeszcze jedną jeżówkę (zobaczymy, czy przetrwa) i krwawnicę Swirl (to przez Aprila, bo chciała, żebym jej kupiła, więc sobie tez wzięłam )
Od Joli, pojechałam wyżej wspomnianą prezentację zdjęć z ogrodów normandzkich, a dzisiaj w drodze powrotnej odwiedziłam Łucję.
I padam, bo spać położyłam się o 3 rano, a pobudka była o 8.
Starość nie radość. Kiedyś nawet bym tego nie odczuła.
Deszcz padał u mnie i w sobote i w niedzielę. Całe szczęście w odwiedzanych ogrodach obyło się bez deszczu, dopiero deszcz wygonił mnie od Łucji.
Licze, że w końcu zajmę sie swoim ogrodem , chociaż kolejny weekend też wyjazdowy.
Faktycznie ni to lato, ni jesień. Ja mam wrażenie, że mamy złudne poczucie, że jest lato (bo ciepło), a tymczasem powinniśmy mocno zagęszczać ruchy, bo jednak sezon się kończy
TARcia, pamiętasz może jaki to zawilec??? On w realu też taki mocny w kolorze???
Dziś coś tam podziałałam pierwszy raz od kilku tygodni. Coś ostatnio weny brak. Późno wracam, trochę dom ogarniam a reszta czasu z Franiem.
Najpierw obeszłam ogród. I zaczełam od próby uratowania grujecznika. Mam dwa i ten z zeszłej jesieni ma się dobrze. A ten z wiosny słabuje. W korzeniach nie widać robali czy zgnilizny ale też nie przyrosły nic.
Wykopałam duży dół. Dałam mu kompostu z moją ziemią , drobną korą i hydrożelem. Obstawiam że mógł mieć sucho choć często popadywało.
Zobaczymy czy coś to da.
Grujek z zeszłego roku.
Grujek z wiosny.
Czy jeszcze coś powinnam zrobić? Ukorzeniacza mu chyba zaaplikuje.
Potem posadziłam na Dereniowej 4 orliki, 5 penstemonów husker Red, 3 penstemony nn, wsadziłam rabarbar w pobliżu skrzynek warzywnych, wykopałam i posadziłam na nowo z hydrożelem 4 młode hortki Petit star. Rosną na oczyszczalni dosłownie i tam ziemia szybko obsycha.
Posadziłam 2 kolejne hortki do donic. Opieliłam dereniową i tyle.
Do wsadzenia mam jeszcze ok 25 doniczek. Ciemierniki,szałwie purple rain, szałwie caradonny, zawilce, białą liatre itd.
A w tyg muszę zabrać gaury od Edytki a jeszcze miejsca im nie zrobiłam.
Prawdopodobnie pomyłka od sprzedawcy (potwierdzę to wysiewając z tej samej paczki nasiona w przyszłym sezonie). Powinien według numerka jaki dostał na doniczce i w tunelu być żółtym pomidorem. Urosły czerwone śliwkowe pomidorki w uroczych gronach. Idealne na suszenie, marynowanie. Galaretka i nasiona w skupiskach - szybki ruch wygrażający łyżeczką do herbaty i zostaje sama skórka z miąższem. Nasionka zebrałam, bo będę wysiewać w przyszłym roku ponownie.
Dziś dodałam jeszcze 10 rozplenic na tył rabaty. Albo black albo red nie pamiętam... jutro muszę ściąć im większość głów. Ale za rok - może być cudnie!
Ogród piękny Ale jakie oczko, pięknie zaaranżowane i wkomponowane w ogród Bardzo mi się podoba, dużo roślin, super A ta roślina przy tataraku, na drugim zdjęciu, duże liście wyrastające nad wodę, tak po lewej stronie od kaczki, mają jakby trochę inny kolor, niż te liliowe, to też lilia czy coś innego ?
Specjalnie poszłam dzisiaj sfocic moja i ma wyprostowane igły bez załamań.
Trochę czytałam w tym temacie. Moim zdaniem to jest osutka sosnowa. Zobacz czy nie ma na igłach punktów jasnych nakłuć. One wysysają punktowo soki i w tym miejscu jest igła osłabiona i wtedy się załamuje.
Możesz opryskać jeszcze teraz. Duża ta sosna bo chodzi o to aby nie przezimowały i może być inwazja w przyszłym roku.
Wczesna wiosną opryskaj chyba Emulpar o ile się nie mylę.
Wysyłam kilka linków bo Mszana tutaj dawał radę. Sylwia też coś takiego Miała.
Można się tak pocieszać tymi skromnymi opadami, ale to kropelka w morzu potrzeb ziemi.
U mnie ok 1 cm. Dobrze, że wczoraj trochę posłałam więc na trochę wystarczy.
Mam jednego ale spory. Osobiście z sadzonek wyprodukowany. Przycielam włożyłam do wazonu pusciły korzenie później do donicy
Tym razem bez opisu standardowego. Dostałam 2 nasionka pomidora Hazel Mae. Etykiety raczej nie pomieszałam, innego żebrowanego żółtego nie siałam, więc to powinien być on. Wątpliwość jednak budzi jego kolorystyka. W katalogach i opisach ma po przekrojeniu trochę pomarańczu i skórka też nim zabarwiona. U mnie natomiast czysty żółty kolor ma.
[ODMIANA]: KLARA
[KOLOR]: czerwone
[KSZTAŁT OWOCU]: okrągłe, lekko spłaszczone
[WIELKOŚĆ OWOCU]: wielkoowocowe
[TYP]: pod osłony
[TERMIN OWOCOWANIA]: średnio późna (85 dni)
[WYSOKOŚĆ]: 200 cm
[TYP WZROSTU]: do ogławiania
[POCHODZENIE]: Prawdopodobnie Hiszpania (tak znalazłam w dwóch niepotwierdzonych źródłach).
[CIEKAWOSTKI]: -
[MOJA OPINIA]: To pomidor, który miał najgrubszą łodygę pośród 48 odmian w moim tunelu. Do tej pory to właśnie z nich zebrałam najcięższy owoc - 730 gram (Aussie w tym roku kiepsko wydawał giganty). Owoce z idealnym balansem soku, galaretki i miąższu, aromatyczne. Do powtórzenia za rok. Dzięki Anapi za nasionko :*