Niebo się wreszcie zlitowało i zesłało deszcz. Popadało w nocy, popadało po południu i ma padać cały kolejny tydzień.

Może wreszcie ruszą z kopyta trawy, bo już nie dawałam rady ich solidnie podlewać. Wciąż mam na stanie dwie róże, które maja zielone, żywe gałązki, ale wciąż są bezlistne. Renia zaleciła solidne podlewanie.
Zwolniło mi się wiadro po mniszkowym dopalaczu i udałam sie na zbieranie pokrzyw. Informuję, że ruszył już skrzyp i ma całkiem pokaźne przyrosty. Zrobiłam mieszankę pokrzywowo- skrzypową i zalałam wodą.
Wysokim czosnkom sporo urody zabrała panująca susza. Szybko się uwinęły z kwitnieniem. teraz kwitną czosnki niedźwiedzie. Malutkie. Do twarzy im z bodziszkiem.
W pełnię kwitnienia weszły krzewuszki. Wielkie, czerwonokwitnące dostały eksmisję. Zostały niskie Purpurea nana, Variegata i jakaś niższa pod brzozami.
Dobrze rozrastają się parzydła i tawułki Arendsa.
Rosa rugosa i piwonia