Ścięte patyki róż układam piono w wysokim wiadrze, żeby jak najwięcej ich tam upchać, stawiam takie napakowane wiadro za szopką i zazwyczaj EM się resztą zajmuje. Tylko pyta z wyrzutem, czy to już ostatnie a ja na to, że dziś ostatnie, ale jutro będą kolejne. U nas tylko ja uwielbiam rośliny i pracę przy nich, mężczyźni traktują to jako zło konieczne przy którym czasem coś muszą pomóc. Przy różach praca nie jest lekka, no i wiecznie jestem podrapana, ale jak już zakwitną, a jeszcze przy tym upojnie pachną wszystko im wybaczam.
A to nie wiem czy szpaki czy co innego, bo były bardzo daleko, ale nie widziałam na nich charakterystycznych kropek i mniejsze chyba od szpaka
to po prawej mazurek
Ja w sąsiedztwie mam las, w którym są wykopane doły, czasem tam właśnie wywożę patyki poobcinane w ogródku. W lesie może to się rozkładać latami i nikomu to nie przeszkadza. Czasem wrzucam do pieca i palę. Róże obecnie bardzo lubię, starannie dobieram odmiany, czytam o mrozoodporności, żeby zminimalizować straty. Róże to rośliny, które radzą sobie u mnie pomimo częstych susz.
Zainteresował mnie pomysł z żywopłotem z laurowiśni, czy to są rośliny nie przemarzające u nas? Nie miałam z nimi do czynienia i nigdzie w okolicy nie zauważyłam tej rośliny. Ostrokrzew mam jeden, ale jakiś karłowy bo ma takie krótkie przyrosty. Dobrze że w ogóle rośnie, podczas prac kanalizacyjnych zmieniłam mu miejscówkę i trochę odżył. Chciejstwa też mam, ale raczej nic więcej nie będę dokupywać, może tylko surfinie do donic.