Kupiłam pod koniec lipca sporą ilość lilii drzewiastych i to ich pączki przewijają się na niektórych zdjęciach. Część ścięłam i włożyłam do flakonów, ale jak zaczęły się rozwijać chciały nas wydusić swym zapachem. Czasu mam sporo, nie mogę powiedzieć tego o zdrowiu, więc wymyślam sobie różne zajęcia.
Zajęcie na dziś to strojenie pierników. Muszę przyznać się sama przed sobą, że w tym to ja raczej dobra nie jestem. Pierwszy raz piekłam chatki piernikowe i po raz pierwszy robiłam lukier, który mnie wcale nie słuchał. Raczej drugiej próby nie podejmie.
Mirelko, myślę, że już mozna. Rano był u mnie pierwszy przymrozek. Na trawie biało i szron miałam na rozchodnikach. I bardzo dobrze się z tym poczułam. Z tym mrozem rano. A potem wyszło słoneczko na chwilę, jak wracałam z pracy i pomyślałam sobie, jak cudowny mógłby być ogród, gdyby to słońce co jakiś czas świeciło.
I pomyślałam sobie o trawach, o ich wiązaniu... W wolnej chwili poszukam w zapasach wstążki. Najpierw sznurek, na wierzch wstążka. Skoro jest tak smutno wkoło, musi być kolorowa