W Gąszczu u Tess
11:19, 14 lis 2015
Rozpalasz ogień tuż przy pniu i doprowadzasz do dużego żaru. Ten żar utrzymujesz, dokładając duże polana drewna. Polana się palą, ale zostaje z nich dużo żaru.
Płomienie osuszają pień, a żar wypala. Długo to trwa, my robiliśmy to przez trzy dni.
eM przyspieszał trochę usuwanie pnia, rąbiąc jego ścianki siekierą (ale nie poziono, tylko pionowo, robił takie wyrwy w ściance pnia, żeby ogień i żar się przez nie przedostawały). Morela to strasznie twarde drewno.
Acha, ogień najlepiej rozpalić od wietrznej strony - żeby płomień i żar kierował się w stronę pnia, nie odwrotnie.