Iwonko, spokojnie - to ja mam moralniaka, że nie do końca słucham Twoich wskazówek, ale ja jestem taka niespokojna dusza, musi być po mojemu. Niemniej i tak dziękuję za wszystkie pomysły, rady tupu tego nie sadź, to wywal, to przesadź...
nawet nie wiesz jak są to cenne uwagi, dzięki nim mimo mojego raczkowania w ogrodnictwie czuję się pewniejsza, bardziej doświadczona... Dość słodzenia sobie
Będę się przypominać, ja tak szybko nie poddaję się...
Elu, ja mam kaca moralnego wzgledem Ciebie. Jakoś ciężko mi ogarnąć watki. Dobrze, ze czasem wpadniesz i się przypomnisz.
Będzie cieplej, na dzialeczce posiedzisz i prace pojdą do przodu.
Kasiu, to ta pogoda jest winna. Jak się ociepli, rozom zrobi się lepiej. Jeszcze kwiecień mamy.
Musimy się cieszyć z tego, co się budzi.
U mnie lawenda zaraz po zimie byla ladniejsza, niz teraz. Ale daje znaki zycia. Tylko ciepla brak.
Iwonko święte słowa, ile pomysłów ile bicia się z własnymi myślami.... dobrze o tym wiem, choć i tak nie do końca zrealizowałam to co w planach (tylko namiastka - ale brak pogody, czasu). Podziw dla wielu osób ( dla Ciebie również, a może przede wszystkim) za zaangażowanie w innych ogrodach
To znaczy lagunę kolejny raz musialaś ciąć? Hmmm, pewnie ją zmrozilo. Ja rok temu tak mialam z Graham Thomasem. 3 razy go cięłam. W sezonie odbił, ale slabiej kwitł i był mniejszy.
Poogladam dziś moje roze po pracy.
Danusiu, tak. O twoim ogrodzie myślałam. O przedogrodku, który pokazalaś, jak tu przyszlaś. Sporo osób w podobnym czasie zaczynalo forumową przygodę i się wzajemnie wspierało. Razem planowalismy, sporo doswiadczonych osób pomagało, wirtualnie i w realu. Te dobre duszyczki tu -bez nich to forum nie byloby takie, jakie jest. Rozumiem, ze trudno tu wymienic kogokolwiek, by nie pominąć.
I wiem, ze bez Ogrodowiska, wsparcia, a nawet zachwytów nad naszymi poczynaniami, czasami nieudolnymi, do poprawek, do szlifowania, nie mialybysmy tak ladnych miejsc wkolo siebie.
Iwonka pięknie będzie. Czytam kolejne wpisy, nie wiem, czy pisząc "skromny ogród" to o moim myslałaś, bo to niemożliwe. To ja u Ciebie szukałam informacji,podpowiedzi bo wszytko zawsze w detalach rozpisane i zdjęciami udokumentowaneChoć my chyba w tym samym momencie zaczynałyśmy, ja bardzo zielona i dzięki dobrym duszyczkom i bezinteresownym podpowiedziom osób z forum oczy się mi otwierały. Są osoby, które pomogły nie tylko wirtualnie, nie chcę nikogo wymieniać, bo mogę kogoś pominąć, ale w moim przypadku są osoby, które zawsze zajrzą i podpowiedzą gdy mam problem, niektóre zakupy zrobią, rabatę zaplanują a jest osoba, która w sytuacji bardzo kryzysowej dla mnie, choć nigdy w realu się nie spotkałyśmy zadzwoniła do mnie i ponad godzinę przegadałyśmy z "panią psycholog/pocieszycielką"
No to się rozpisałam, ale to takie moje refleksje, bo wywołane tymi dziwnymi wpisami.
No to tyle, cieszę się, że sadzisz, przesadzasz , kombinujesz i zmieniasz
zrobie mu fotke potem, musze wyjsc a w nocy padalo...
o rabatce wciaz mysle..poki co wstawiłam tam hortke na pniu, troche nizszy lilak i jeszcze hortka zwykla
pomiedzy nimi rosplenice...moze jezowki jeszcze i dziury poutykane macierzanką ? a moze zagwin ?
to ma byc lekki parawanik pomiedzy sciezka a kawalkiem trawnika (poki co jeszcze perzownik jest )
U mnie nie było innego wyjścia. Rabata pomiędzy domami, kora za ciemna i smutna. Żwir tak samo, pozostał jasny granit. Ze względu na iglaki piaskowiec i inne kamyki zmieniające odczyn gleby też odpadły.
Ewa, znam zdania o żwirku. Tutaj muszę połączyć ścieżkę ( położyłam pod żwirkiem włókninę na ścieżce) z rabatą, by to wszystko połączyć.
Tak będzie dobrze. U mnie mniej żwirku wysypię na rabacie. W donicy przy tarasie w berberysach mam żwirek, a pod nim starą firankę. Łatwo zebrać żwirek w razie potrzeby. Do liści mam odkurzacz. Fajnie się sprawdza i nie wciąga żwirku. Właśnie ze ścieżki zbierałam. Robota z tym. Wiem. Ale prócz sfery praktycznej o estetykę też chodzi i tworzenie spójności.
Na ścieżce na dojściu do wody chwilowo są położone niby płytki, to stare norweskie dachówki kamienne. Zdejmę je, tylko teraz mam za mało żwirku, a do wody trzeba dojść ...