Dzisiaj nareszcie znośna pogoda. Chociaż szału nie było, bo wiatr robił swoje.
Udało mi sie tylko skosić trawnik. Wczoraj kręciłam się prawie cały dzień po ogrodzie, ale moich prac nie widać. Coś tam dłubałam, sadziłam. Może jutro uda mi sie coś pokancikować.
Trawnik po deszczach odżył, ale daleko mu do tego sprzed roku. Musze znowu nawieźć przed deszczem.
W zeszłym roku miałam dużo więcej czosnków. W tym więcej samych liści
Tarciu, może trzeba czasu? U mnie dopiero po latach zaczęły jako tako kwitnąć.
Powojnik to Omoshiro, a rodek to Goldbukett.
Tamaryszek to potwór. Tnę kilka razy do roku, inaczej objąłby swoimi ramionami cały przedogródek
Basiu, ten rodek ma faktycznie taki delikatny żółtawy odcień. To Goldbukett
Aniu, to przykre, jak czeka się całą zimę na kwiaty, a potem w kilka dni mróz je ścina.
Miejmy nadzieje, że więcej niespodzianek pogodowych już nie bedzie
Gosiu, ja w zeszłym roku miałam już pełno kwiatów. W tym cieszy każdy napotkany. Może ślimakom zimno, bo przecież golasy i bez domku.
A tak na poważnie to mysle, że faktycznie to zimno je przystopowało.
Magarku, u mnie w tym roku własnie mało kwiecia. W zeszłym roku o tej porze to już miałam i piwonie, i róże i całą resztę.
W tym roku połowa piwonii, irysów zastrajkowała. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie ruszam. Może w przyszłym roku nadrobią.
W imieniu tamaryszka dziękuję
W tym roku to są gwiazdy dnia. W zeszłym roku było tyle kwiatów, że nie rzucały się w oczy. Teraz świecą, bo nie maja konkurencji
Ala, w zeszłym roku było tak
Mam wrażenie, że mam jakieś 2 tygodnie do tyłu.
A może teraz to akurat normalne kwitnienie? Może poprzednie lata były za ciepłe?
W każdym bądź razie kwiatów jest mniej, ale i tak nie narzekam, bo mnie przynajmniej przymrozki omineły
Pamiętacie mojego ambrowca złamanego wpół, w zeszłym roku? Poszła w ruch taśma do okulizacji i maść ogrodnicza. Ambrowiec trzyma się dobrze. Czy powinnam odwinąć tą folie już?
Nie pamiętam niestety czy to Biedronka czy Lidl, ale żyją i pięknie owocują porzeczki czarne i czerwone, agrest. Nie przeżyły 2 żurawiny i czereśnia oraz poziomki.
Tutaj fotki z września. Miałam jedną sztukę w żeńskiej potem dokupiłam dwie kolejne. Jestem z nich bardzo zadowolona. Nic nie obcinam, nic się nie wysiewa, puchato przyrastają im średnice. Jedynie przy pieleniu jak zaglądałam pod spodnie liście to są przyschnie, ale przykrywają je nowe przyrosty i nic nie widać.
Alicjo, Sylwio, dzięki za odwiedziny. Ja swoje pomidory już też wystawiłam z domu. Ale do szklarni z otwartymi lufcikami. A latem to i drzwi zostawiam otwarte. Na otw3arty teren nie mogę sadzić, u mnie często mgły znad morza przynoszą zbyt dużo wilgotnego powietrza, i to powoduje choroby. Dlatego chronę sadzonki. Dojazdu codziennego nie mam, muszę tak sobie radzi ć.
AZAlie w tym roku dostały po nosie, połowa przymarzła, ale tylko część kwiatków, do jesieni wydobrzeje.
Za swojego dałam 40 zł stacjonarnie 25 minut drogi autem ode mnie. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale miał już taki rozmiar, że widoczny na rabacie jest. Zakup przypadkowy przy okazji dużych drzew. Potrzebowałam akurat czegoś w tym kolorze do tamtego miejsca.
Podzielę się też moimi doświadczeniami. Poniżej dwie sadzonki tej samej odmiany, wysiewane pod koniec marca, obie tego samego dnia.
Sadzonka w większej doniczce od co najmniej miesiąca jest non stop na dworze, w miejscu dość zacisznym, ale nie jakoś specjalnie schowana. Najniższa temperatura w nocy była około 4 stopni, choć zdarzyło się też raz, że rano na szybie samochodu był szron, więc mogło być bliżej zera.
Drugą sadzonkę przenoszę na zewnątrz, a na noc chowam, choć jak było koło 7-8 stopni w nocy, to zostawiałam.
Znalazłam, taki planik orientacyjny. Troche nieaktualny, bo korytarzyk ostatecznie jest na całą szerokość piwniczki. I widzę, że przesadziłam z wymiarami samej piwniczki, ma 2.4x3.
Po deszczu fajnie się plewi... 2 taczki traw, ożanki i innych chwastów wyjechały do kompostowania. 1 taczka pokrzyw, ostów i innych uciążliwości narazie moknie na deszczu a potem będzie się suszyć do spalenia. Plewiło się super jak jutro się uda to duża rabata będzie skończona
A potem zajmę się usuwaniem podagrycznika, który się rozpanoszył okropnie. W zeszłym roku usuwałam go na przestrzeni 3m z jednej strony tuj, a wylazł podwójnie z drugiej słonecznej strony tuj. Nie chcę się z nim zaprzyjaźnić.
Poza tym podjęłam decyzję, że żadnych ścieżek drewnianych nie robię, bo są idealnym miejscem dla chwastów, które sprytnie kiełkują pomiędzy nimi. Ścieżki tylko trawiaste zostaną.