Sylwio, miło, że do mnie zajrzałaś, mostek rzeczywiście wymaga korekty, lepiej byłoby, gdyby wyginał się do góry. Mam nadzieję, że uda się coś z tym zrobić.
Elu, rzeczywiście, mój ogród puszczony jest trochę "na dziko", ale to nie z upodobania do takiego stylu, po prostu nie ogarniam całości. No cóż, muszę dopasować tempo prac i zmian do możliwości, wieku i zdrowia. Dlatego na razie mój ogród wygląda tak jak wygląda, ale kiedy dopada mnie zniechęcenie przywołuję sobie w pamięci obraz sprzed trzech lat, kiedy trzeba było wycinać maczetą zarośla, aby w ogóle otworzyć bramę do ogrodu. I od razu zaczyna mi się tu już podobać. Zresztą taki formalny styl, pod linijkę, ze strzyżonymi formami i geometrycznymi wzorami nie za bardzo wpisywałby się tutejsze otoczenie i krajobraz, chociaż bardzo podobają mi się takie nowoczesne ogrody.
A na razie parę moich dzikich zakątków:
Jeszcze dwa dni temu Rhapsody który nadal rośnie w donicy wyglądał pięknie. Byłam pewna że zapomniałam go podlać, ale to chyba nie brak wody. Nie ma żadnych plam, nalotów czy przebarwień.
Podlać go Topsinem ? opryskać? obciąć? czy co?
A jeśli to uwiąd to co mam z nim zrobić ?
Tak wyglądał dwa dni temu.......................................Przestawiłam go do cienia, ale nie pomaga.
to czerwone zabarwienie to jeden z objawów choroby. Przekrój gałęzi też nie pozostawiał wątpliwości, że to werticilioza.
no i po klonie. Zostało tylko tyle. Z tym em się będzie jutro siłował, bo ja nie dam rady. Trzeba wychabazić jak najwięcej korzeni i ziemię wokół wymienić. No i odkarzanie.
powiecie, że postrzeleniec jestem i w pełni się z tym zgodzę. Kupiłam przed chwilą na necie bez koralowy Sutherland Gold (jeden już mam). Będzie rósł zamiast klona. Jest równie piękny co klon, tyle, że nie będę miało płomiennie czerwonego koloru jesienią. Ale za to bez liście trzyma do połowy listopada i szybko wiosną się budzi.
Sylwuś mam ogrodowego ... może nie doła, ale znaczne zniechęcenie. Nornica tak mi buszuje, że szkoda gadać, a dziś wycięłam kolejnego klona zainfekowanego wericiliozą. Jakoś wezmę tę stratę na barki, tylko znów stres: co następne poleci?
Ostatnie zdjęcia z klonem.
Kochani wklejam fotki z mojej śliwki która jest normalnie oblepiona mszycami. Niektóre mają już skrzydła a niektóre zrobiły się czaaarne. Wokół drzewa lata mnóstwo os i innych takich owadów ale są też biedronki. Tylko to chyba nie te nasze poczciwe polskie bo mają duuużo kropek i niektóre są żółte.
Liście
i te biedronki. Kiedyś czytałam że te pożerają nasze polskie siedmiokropki. Czy one pomogą mimo wszystko na mszyce bo tych biedronek jest sporo na tym drzewie.
Zapomniałam napisać, Fl. (sprawdziłam zamówienie, jednak to była Fl.,
a nie H...y) potwierdziła, że moje Aspirin to nie Aspirin, ale dostanę prawdziwe dopiero jesienią, kopane z gruntu...