Na rabatę z nieszczęsnym skalniakiem wróciły żurawki już nie w 18 kolorach a 6 jest postęp.
Nowa rabata na tyle zrobiona, brakuje paru roślin i bluszczu na płot, ale w przyszłym roku jak rośliny podrosną to połowa i tak zniknie z widoku
Mimo, że nienawidzę tego płotu to już mi zwisa i powiewa.
Niektórym łubinom pozwalam zawiązać nasiona, a później po prostu rzucam w pobliżu tuj lub na jakąś rabatkę. dużo zniszczę pieląc, ale i tak zostaje ich sporo. Raczej się z nimi nie ceregielę.
Siostra Gosia kurczę, mam takiego nygusa, że nic mi się nie chce Widzisz jak się do Ciebie wybieram? Muszę zajrzeć koniecznie, bo Twój ogród to teraz znam tylko z forum...a mieszkamy od siebie 5km...Ech, ten czas jakoś tak szybko leci. Moja (Twoja) różyczka ma na razie zielone pączki. Na różance kwitną mi róże, orliki, naparstnica, szałwie, lawenda i bedą też jeżówki
My dziś z Córcią między burzami przygotowałyśmy do sadzenia górna rabatę na skarpie. Wyleciało prawie wszytko. Zostały tylko cztery Alberta Globe i dwie brzózki, które przesadziłam wiosną i wciąż się jeszcze nad nimi lituję...
Skarpa ma dość trudny kształt. Na środek (pod planowane drzewo) na perwno pójdą perowskie. A do koła szukam trawy. Rozplenica za duża. Sesleria wydaje mi się za ciemna... Sama nie wiem.
Orliki przebarwiły się z różowych...teraz są niebiesko=białe i białe...
rozkwitają bodziszki, ale zdjęcie w pełnym słoncu przekłamało ich kolor...
ta kępka orlików zachowała swój kolor...
a montana kwitnie coraz obficiej...
Witaj Basiu. Dziękuję za miłe słówka.
Rzeczywiście docinania jest sporo, ale mam pracę głównie siedzącą, więc jak się trochę poruszam przy strzyżeniu to jest super. Nie mam chyba przez to problemów z kręgosłupem .
Dzielę to na kilka etapów i rozkładam prace w ciągu całego roku:
- w zimie przycinam drzewa, ale tylko niektóre gałęzie oraz winogrona
- wczesną wiosną w marcu-kwietniu ( zależnie od temperatur i pogody) przycinam hortensje, róże, trawy, lawendę, stare liście bergenii, mocnej bluszcz ( co 3-4 lata). W tym roku po raz pierwszy czyściłam środki wszystkich dużych żywotników i cyprysików.
- początek maja to uszczykiwanie młodych przyrostów sosen i kosodrzewiny
- koniec czerwca/początek lipca to cięcie bukszpanów, żywopłotów i kul na pniu ( tylko 2 szt.) z cisa. Formowanie kule z żywotnika zachodniego 'Tiny Tim', a raczej cięcie, bo same tworzą ładne kule ( a mam ich 42 szt.) dzielę na partie. Nie przycinam już co roku wszystkich, bo mają niewielkie przyrosty, tnę co 2-3 lata. W jednym roku dane egzemplarze na jednej rabacie.
Formuję też formowane jałowce. Niektóre tnę wcześniej w mają, bo maja duże przyrosty.
- w ciągu lata wycinam przekwitnięte kwiaty róż i bylin, przycinam lawendę. Nie tnę już krzewów.
- późną jesienią po tym jak mróz zmrozi moje byliny i zostaną połamane przez pierwszy śnieg wycinam je
Nie cięłam nigdy moich świerków gniazdkowych ( a jest ich ponad dwadzieścia)i innych krzewów, które nie wymagają tego.
Tnę sama. Mój mąż mi pomaga, ale nie w cięciu. Jak jest w domu w czasie moich popisów z nożycami to do jego zadań należy podkładanie pod rośliny starych prześcieradeł, zbieranie ich po strzyżeniu z tym co spadnie i wytrzepywanie do dużych worków.
Dwa tygodnie temu uszczykiwałam kosodrzewiny i sosny, a w zeszłym tygodniu przycięłam 4 formowane jałowce, bo one mają najszybciej długie przyrosty.
Zdobyta hakonechloa macra, oczywiście czeka w kolejce na wsadzenie.
Przedogródek zaczyna łądnie wyglądać, może na zdjęciu to jedna wielka gęstwina, ale jestem zadowolony, że liliowce z liliami mam w jednym miejscu, chociaż te drugie mocno mrozami dostały w tym roku, ale będą i to najważniejsze
Genia...hmmm ważne, że żyje. Może teraz jak już taką trudną zimę przetrwała będzie lepiej rosła. Niestety Old Port z której tak się cieszyłem, padła
Stożek z cisa też troszkę oberwał mrozami... tak nawiasem mówiąc mam głupi pomysł by jeszcze teraz to rozsadzić bo dwa różaneczniki mam do wyrzucenia.