Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum

Znalezione posty dla frazy "gardenarium"

Ogród pod trzema dębami 18:06, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Ogród nawet wydawałoby się doskonały można poprawić
To miejsce wydaje mi się troszkę smutne, zwłaszcza jak lawenda przestanie kwitnąć. Posadziłabym kule z tawuł japońskich "Goldflame" dodadzą życia na tej rabacie. A w wersji luksusowej kule z żółtego bukszpanu

Wyprostowałabym drzewo i dałabym tutaj inne- albo zielony miłorząb Pendula (parasol), albo coś o liściach bordo. śliczne w pokroju, jedyne w swoim rodzaju

Trzeba je wynaleźć.

Zamiast żółtych kul ewentualnie Euonymus fortunei "Emerald'n Gold" pasem i ciąć w bryłę. Ożywi siną lawendę

Lawendę fajnie by było "wyprostować" po zewnątrz, dosadzić więcej bo braki są widoczne i będzie lepiej jako cała bryła

Przejaskrawione oczywiście w rysunku, ale wybacz kolory.



Jako towarzystwo dla werbeny popatrz też tutaj

https://www.ogrodowisko.pl/artykuly/365-verbena-bonariensis-pieknosc-z-argentyny
Ogród pod trzema dębami 17:41, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Już mi się podoba i widzę jakieś znajome kompozycje, czy miałaś już ogród, czy go poprawiałaś od początku pod wpływem Ogrodowiska?

Jest super.

Mam jednak rady co do poprawki pewnego miejsca, z lawendą Chcesz?
To tylko początek...drogi do marzeń 17:36, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
L.... strzał w dziesiątkę, ale nie wiem jaki los projektu, sami robią bo to ogrodnicy sadownicy
Odczytaj prywatną wiadomość jaką wystosowałam
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 17:34, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Popatrz po jakiszimańskich więcej, one są niższe od wielkokwiatowych

Link do zdjęć
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 17:31, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Pszczelarnia napisał(a)


Danusia, możesz polecić jakieś białe RH oprócz Cunning.... ? Ew. fioletowe? Na tę rabatę przed oknem kuchennym i wjazdem? Co przy bukszpanach będą dobrze wyglądać i pokrojem pasować?


Może odmiana 'Album Novum ? Calsap, Schneecrone

Z ciemnofioletowych, do żółtych zestawień doskonały jest Alfred
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 17:23, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Hahaha, wygodnych kaloszy Super życzenia, same wygodne mam, a te mniej wygodne to tak od święta założę, dobrze?
Różaneczniki - sadzenie i pielęgnacja 17:20, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Jeszcze jeden post

alabaster napisał(a)


fytoftoroza - postrach każdego właściciela różaneczników - w tej chwili jest tak samo możliwe jej zatrzymanie jak zatrzymano chorobę kasztanowców w USA ( padło 3 miliardy drzew ). Właśnie w USA fytoftoroza zniszczyła tysiące hektarów lasów dębowych Nikt kasztanowców czy dębów nie podlewał wodą z rzeczki oczka czy stawu a jednak spustoszyła . Argumenty że w odstanej deszczówce siedzi już zarodnik grzyba jest śmieszny bardziej prawdopodobne jest że przyniesiemy go na butach czy ubraniu z jakieś szkółki. Dodamy do tego ptaki wędrowne i wychodzi absurd jak z matami na ptasią grypę - maty przed mieszalniami pasz a ptaki jakoś za cholerę nie chciały pieszo wchodzić do zakładów .
Takie dyskusje prowadzą do tego że zaczynamy się bać własnego cienia .
Miałem okazję widzieć kilkanaście szkółek różaneczników parę w europie i parę w azji - wszędzie stawy . Może wizyta u producentów np w Konstantynowie lub Bielsku widok stawu z którego podlewają azalie i rododendrony rozwieje tą akademicką dyskusję.
Jednak jak mamy się powoływać na internet to proszę bardzo postraszymy się na max

Mógłbym przytaczać w nieskończoność wieści z internetu i dodać świętą prawdę - grzyb ten przenosi się poprzez glebę wodę i powietrze - cóż likwidując te trzy składniki mamy pewność że nie zapuka do naszych drzwi. Likwidując jeden nie załatwimy problemu .

Naukowcy swoje głównym powodem rozprzestrzeniania się grzyba jest transport - coż sprzedać samochód i chodzić na boso ??? Jednak poważnie to 90% zarażonych krzewów przychodzi ze szkółek .

Może dla odmiany poczytamy lepsze wieści - że atakuje osłabione rośliny . To jest nasz punkt zaczepienia. Osłabione rośliny więc co zrobić aby je nie osłabić .
Podłoże i optymalne warunki - żadnego wysypywania kamieniem pod rododendrony !!!
Może to wygląda bajerancko ale polecam latem na boso po takich kamieniach przejść się parę razy.

Większość fotek które oglądałem na podobnych stronach i diagnoza że to już fytoftoroza jest błędna.
Od kilku lat rododendrony oferowane w sklepach i szkółkach to pogoń za nowościami - mało mrozoodporne odmiany i efekt - zimą przemarza miejsce połączenia korzenia z pniem i efekt jak po zarażeniu grzybkiem . Więc zamiast straszyć beczką z deszczówką należałoby napisać - efekt przemarznięcia brak łączności korzenia z liściami ( widok podobny jak przy fytoftorozie ) . Przypalone liście od słońca ( ach te kamyczki i zawistne spojrzenie sąsiadów że u nas tak ładnie ) . Larwy opuchlaka które dokładnie zniszczą komunikację przez objedzenie korzenia ( fytoftoroza ) .
Przenawożenie - wioczne przeważnie po 2 miesiącach od naszego lekkomyslengo działania (fytoftoroza) .
Taka jest prawda że obojętnie kto zamieści krzaczek z problemami zawsze znajdzie się inny i napisze że jego zdaniem to fytoftoroza .
Faktycznie lepiej powiedzieć że nie mieliśmy szans bo to nieuleczalne niż że własną głupotą załatwiliśmy krzaczek . Przecież lepiej brzmi że mąż umarł na raka niż że za dużo wypił denaturatu
W jaki sposób zimą kamienie osłonią oczko korzeniowe ?? w żaden !! W jaki sposób odmiana odporna na -15 da radę przetrwać w minus 30 ?? nie wiem . Nie podlewało się miesiąc więc teraz mu to wynagrodzimy i niech się nawet utopi .
Głupota to 99% niepowodzeń
Wracając do tematu to dlatego tak ważna jest warstwa kory - niektórzy zalewają krzew wodą tuż przed mrozami pewnie wychodząc z założenia że "iglo" eskimosa ogrzeje więc krzew też będzie miał lepiej . Niektórzy dosypują śniegu pozbierają z ulicy i na krzaczek niech ma czapeczkę ( jak ulica posypana solą to ostatnią czapeczkę ) .
Rododendrony mają liście jak laurowce twarde i trwałe - więc to nie mimoza że widać na nich od razu że coś jest nie tak.

Kompostownik - nikt o zdrowych zmysłach nie wrzuca zarażonych roślin
cóż mało kto jest przy zdrowych zmysłach i roślinę która mu pada daje do labolatorium.

Nie chcę prześcieradła a co do szklanki może trochę wiedzy że staw to nie zbiornik przeciwpożarowy i poświęcam mu więcej troski niż rododendronom. Procesy zachodzące w stawach z fauną i florą nie są bardziej ubogie niż te w kompostniku. Raz w miesiącu mierzę parametry wody - obserwuję rośłinność i różaneczniki które rosną przy nim na pierwszej lini frontu
Wizyta chociaż internetowa po najciekawszych miejscach w Polsce w których królują azalie i rododendrony bez trudu da odpowiedź że stawy i różaneczniki to rozsądne rozwiązanie .
Może staw kojarzy się z kaczkami i rzęsą wodną - staw to moje oczko w głowie i wymaga pracy większej niż 100 krzewów różaneczników !!!

Nie wiem jakie zbiorniki w kraju są zarażone phytophorą ale wiem że prędzej czy później będą zarażone wszystkie to tylko kwestia czasu. Podobno nie ma ogrodu gdzie nie dotarły już zarodniki tego grzyba. Podobno pracują nad nowym cudownym chemicznym związkiem który pomoże Podobno !!

Nie zabijajmy więc naszych krzaczków pod hasłem - przecież i tak czeka was smutny koniec.
Nie zwalajmy na fytoftorozę naszej wiary w cuda - że sierpniowy nawóz pomoże przetrwać zimę - w 100% zaszkodzi mniej lub bardziej . Nawozy dla leni typ osmocote jak szaleć to szaleć w maju taki na 6 miesięcy działania a jaki na gwiazkę będzie śliczny . To są błędy.

Nie zamierzam polemizować na temat kompostnika bo ja uważam że to moje wysypisko organiczne - ścięta trawa obcięte gałązki pozostałości z roślin ozdobnych i kwiatów . Taki przeżytek 20 wieku - z wieloma niespodziankami w środku. Może nasiona w 97% chwastów tam ginie ale co do grzybów to raczej nie ma szans - duża sprzedaż środków do uzdatniania kompostownika i cudowne preparaty odgrzybiające mówią mi że to nie moja droga w pozyskiwaniu kilku taczek ziemi .
To mój punkt widzenia - może spowodowany lenistwem a każdy leń znajdzie wiele argumentów żeby czegoś nie robić. Jednak nie stosuję kompostowej ziemi do różaneczników nie robię cudownych recpetur igliwie kompost torf . Biorę nieodkwaszony torf i śpię spokojnie . Obornik bydlęcy - cóż nie mam ani jednej krówki więc kupuję granulowany nie obrabiany termicznie .
Nie mam sentymentów - roślina pokazuje objawy chorobowe podchodzę do niej ekonomicznie - warta 10 euro więc nie zastosuje środków chemicznych za 20.

Czy naprawdę daję 200 gram siarczanu amonu na 10 litrów wody ?? Tak daję roztwór 2 % -
Zapotrzebowanie na azot amonowy wynosi 30-40 gram jednak siarczan amonu jest 20 % więc można policzyć że dawka musi być 5 razy większa. Oczywiście nie leję centralnie w krzak ale polewam obszar znajdujący się pod liściami czyli to jest dużo więcej niż metr kwadratowy . Oczywiście ja znam swoją glebę i zastosowałem ten sposób na krzaku który był najmizerniejszy w ogrodzie - kiedy po miesiącu miał świeże przyrosty po 10 cm uznałem że autor takiego potraktowania krzaczka miał rację . W następnych latach pierwsze co podaję to własnie siarczan amonu w kwietniu a w maju czerwcu i lipcu pełną dawkę nawozową płynną 0,3 % Dawkowanie bezpieczne bo za pomocą dozownika DOSATRON . Od sierpnia już nic nawet stosuję płukanie - czyli podlewanie podlewanie podlewanie a że mam lekką ziemię w której 1000 litrów wody robi plamę o średnicy 1 metra więc w moim przypadku sposób jest zupełnie bezpieczny. Kiedyś dałem wodę ze stawu do analizy aby mieć pewność czy zawartość nawozów nie brać pod uwagę w podlewaniu - efekt okazało się że panuje tam głód - lepszy głód niż glony i rogatek z moczarką
Różaneczniki - sadzenie i pielęgnacja 17:18, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
magja_ napisał(a)
Witam Cię Adamie na forum. W 100% zgadzam się z duchem tego co napisałeś, cieszę się że jest ktoś kto ma podobne podejście do tych roślin i na dzień dobry radzi zakup kwasomierza. Może niekoniecznie aż tak drogiego - płytkowe na płyn Heliga będą dawały radę, forumowicze wiedzą że mają zwracać uwagę na termin przydatności płynu.
Duch jest podobny, mam parę pytań i mam nadzieję że dowiem się nowych rzeczy, z paroma rzeczami mogę dyskutować - z tym że bez używania określeń nowobogackie , straszne przesadzanie, głupie rady....

Akurat ta głupia rada - co do nieużywania wody z jeziorek, oczek wodnych czy ZBYT DŁUGO ODSTAŁEJ deszczówki, tyczyła się zoosporangia fytoftorozy z zarodnikami pływkowymi mogących tam rezydować a nie wartości takiej wody. Jest niezalecane przez hodowców tych roślin ze względu na wyniki ostatnich badań nad tymi patogenami i jego szybki rozwój i ewolucję. Od 2000 roku odkryto kolejnych 26 mutacji tego grzyba a głównym źródłem zakażenia jest gleba i ... woda. Ale i powietrze przenosi zarodnie pływkowe na kilkadziesiąt metrów. Wystarczy przeszukać internet - znajdziemy sporo inf. w jakich rejonach Polski zbiorniki wodne są zakażone grzybami phytophora. Różaneczniki są jednymi z roślin których podatność na tę chorobę jest bardzo wysoka. Pojawiają się już ogrody całe zniszczone przez tę chorobę - także jak ktoś chce to podlewa, ale trzeba mieć świadomość tego nowego zagrożenia. Może to i jest straszne przesadzanie - dopóki się nie widzi tej choroby na żywo w ogrodzie.
Masz rację że alkaliczność takiej wody jest niższa niż tej z wodociągów i pozbawiona jest chlorków więc jest lepsza dla roślin - ale tylko pod tym względem. .

A z drugiej strony odradzasz kompostownik do którego nikt o zdrowych zmysłach nie wrzuca zakażonych odpadków. Musiałyby też znaleźć się tam patogeny z formami przetrwalnikowymi gdyż inne postaci zginą wraz z rozkładem żywiciela. Zresztą prawda znana jest od 100 lat że właściwie przygotowana pryzma działa jest odkażacz, temp. w niej panująca jest nie do zniesienia nie tylko przez część patogenów ale i niszczy nasiona niektórych chwastów.

Nie chcesz prześcieradła od zakażonego na tyfus a każesz pić z tej samej szklanki? hmmmm....

Z reszta w zasadzie się zgadzam...

Pozdrawiam.



Danusiu - ten post Adama może powinien się znaleźć w sadzeniu i pielęgnacji?. Jeśli zajrzysz to proszę przenieś - ja nie wiem jak.


magja_ napisał(a)
aaaa... naprawdę podlewasz rośliny roztworem 200 gramów siarczanu amonu na 10 l wody? Dawka jednorazowa na roślinę to 30 gr na m2/ niewrażliwą na zasolenie/, nawet jeśli zmniejszasz stężenie miejscowe w glebie bo dajesz roztwór wodny, ja bym nie odważyła się podlewać takim mocnym... nigdy....
Forumowiczom radzę max. ok 50 gr/ 10 l. - i to jeszcze nie wylewać całości.
Różaneczniki - sadzenie i pielęgnacja 17:18, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
alabaster napisał(a)
Ja uważam że strasznie przesadzacie z tymi rododendronami .
Mam z 150 krzaków i ostatnio wsadzałem takiego 2 metry z bryłą korzeniową może z 500 kg .
1 ) podłoże - wysoki torf nie odkwaszony warstwa 20 cm po zlaniu wodą robi się z tego połowa - z doniczki krzaczek lub z innego miejsca i obsypanie po pień . Nie ubijamy zlewamy wodą i pierwszą część mamy za sobą . Po opadnięciu torfu dajemy 1-2 cm warstwę obornika bydlęcego i przysypujemy torfem . Później kora ,

Widziałem tu na forum rododendrony posadzone po nowobogacku kółeczko i kamień wokół - sposób fajny ale można się konsultować z lekarzem czy zdrowy
Rododendrony to krzewy lubiące wilgotne powietrze a nie gorące unoszące się nad takim ogrodem - efekt do przewidzenia .
Rododendrony lubią się "dotykać" nie istnieje coś takiego jak za mała odległość między krzakami .

Wysypujemy korą i jak warstwa będzie 10 cm to jest optymalna

Na jeden krzak potrzeba 120 litrów torfu a piszę tu o średniej wielkości krzaczku - torf przyjmujemy 10 litrów na rok więc i tak po 10 latach pozostaje wymiana .

Nie kombinujemy z liściami i innymi zdobyczami z lasu - potrzebne kłopoty ?? Zawsze lepsze jest wrogiem dobrego - widziałem już tyle chorych lasów oraz pryskanych że odchciało mi się czerpać tam natchnienie do uprawy.

Nie nawozimy w pierwszym roku

Rododendrony wytrzymają bez nawozu długo a padną przenawożone !!!

Olewamy cudowne środki i chemię - kazdy rododendron po takich zabiegach przestaje rosnąć na parę tygodni

Przesolenie gleby to efekt podobny do znanych chorób

W naszych glebach dla rododendornów jest za dużo fosforu i potasu - prawidłowy stosunek to 3 / 0,5 /1 - teraz rzucćie okiem na nawozy jakie stosujecie i dajcie sobie na wstrzymanie

Podawanie nawozów może i spowoduje pędzenie młodych odrostów ale zimą takie pędy szlak trafi

W naszych szkółkach tegoroczna zima poszalała - niektóre miały do 50% strat więc Wasze też dostały ........ dajcie im się zregenerować - oderwać wszystko co suche i do śmieci . Jestem wrogiem kompostników bo to jak oddział zakaźny w szpitalu. Zadaj sobie pytanie czy polepszy Ci się jak dostaniesz prześcieradło po chorym na tyfus ?? .

Teraz coś z Waszych rad - zakwaszanie gleby - siarka i inne badziewia - zasolenie wzrasta i mamy to co nie chcemy mieć - krzaczek marnieje. Jak prawidłowo dobierze się podłoże to w przypadku wody o dużej twardości wystarczy kwas cytrynowy ( nie zwiększa zasolenia ) łyżeczka na konewkę lub dozownik na wąż. Cena nie odstrasza 8 zł za 1 kg więc pewnie starczy na 64 tysiące litrów wody
( Wyliczenie na podstawie ekologicznej uprawy w USA - zbijanie kwasowości wody z 7 do 5,5 pH )

W celu wzmocnienia krzaka można użyć max 3 razy do roku siarczanu amonu - ale nie sypiemy pod krzak !!! robimy roztwór wodny - 200 gram na 10 litrów wody - i taką wodę pod krzak .

Pierwszym zakupem do rododendronów i azalii jest kwasomierz - koszt 120-400 zł . Może drogo ale bez niego drogo zapłacimy za próbowanie co im dolega . Te po 20 zł to raczej mierzą poziom uspokojenia właściciela krzaczka. Jeżeli jednak kupujemy taki to testujemy na kwaśnym torfie - zlewamy go wodą i na drugi dzień mierzymy ile ma - kiedy znamy błąd pomiaru to nawet miarą 1,5 metra można prawidłowo 5 metrów odmierzyć .

Kwasowe podłoże to podstawa - ja utrzymuje 5 bo powyżej 6 rododendrony już mają problemy i są słabe . Nawożę dolistnie - roztwór 0.3 % i obficie po krzaczku co wsiąknie w glebę jest jego i nic więcej nie dostanie . Stosuję takie nawożenie raz na miesiąc od maja .

To naprawdę odporne krzewy więc jak im nie będziemy przeszkadzać to mają szansę wygrać z naszą głupotą . Pierwszą rzeczą ważną jest zakup krzaczka . Oglądamy liście nie kwiaty - może to być ostatni widok kwiatów jeżeli się na nich skoncentrujemy . Na 100% krzaczek jest tak naładowany nawozami że potrzebuje spokoju i wody. Gdzie sadzimy - najlepiej tam gdzie jest wilgotne powietrze - koło stawów oczek wodnych itd Rada nie podlewamy wodą ze stawów oczek czy deszczówką jest niepoważna - taka woda jest 100 razy lepsza niż kranówka !!!!

Każdy nowy zakup to ryzyko że coś nam wetkną z niespodzianką - najlepiej gdzieś posadzić z dala od innych w doniczce ale tak aby znajdowała się ona w ziemi . Po roku już wiemy wsadzić czy wysadzić. Na niektórych rododendronach widziałem tu widoczne ślady działania opuchlaków - to co się dzieje na wierzchu to drobiazg - larwy zjadają korzenie i uszkadzają krzew -
Niestety po wycofaniu DDT nikt sobie z nimi nie radzi za pomocą chemii - cudowny środek dostępny na ebay UK Bayer Provado Vine Weevil Killer nie jest 100% skuteczny i też wstrzymuje wzrost !!!
Niecienie - dobry pomysł ale nic nie jest wieczne oprócz pióra - opuchlaki jak były tak będą ważne aby nie więcej niż wytrzymałość naszych krzaczków.
Kończąc piszę - najpierw optymalne warunki , później wolgotność wokół krzaczka więc nie podlewamy tylko krzaczka ale moczymy też okolicę. Później z dala od chemii a na koniec modlitwa aby zima znów nie ogłupiła nasze krzaczki kiedy w styczniu już się budziły a w lutym dostały lekcję przetrwania .
Pozdrawiam
Adam

Różaneczniki - choroby i szkodniki 17:10, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Na tej stronie na dole jest też sporo dobrych rad, jak prawidłowo uprawiać różaneczniki

https://www.ogrodowisko.pl/watek/868-rozaneczniki-choroby-i-szkodniki?page=35#post_5
Różaneczniki - choroby i szkodniki 17:04, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Chloroza spowodowana brakiem właściwego pH (musisz sprawdzić, pewnie jest za wysokie) co uniemożliwia pobieranie żelaza. Konieczne jest najpierw analiza gleby kwasomierzem, następnie zakwaszenie, ale tylko po uprzednim sprawdzeniu pH.

Zakwaszamy siarczanem amonu (roztworem, nie sypkim nawozem) Poniżej jak to się robi.

albo wykopujesz krzew, płuczesz korzenie w deszczówce i sadzisz w nową ziemię, ale kwaśną.

Powodem zbyt wysokiego pH mogło być podlewanie zbyt zasadową wodą.

Magia radzi u nas:

magja_ napisał(a)
SIARCZAN AMONU

Azot w formie amonowej i do tego siarczan jest najkorzystniejszą formą tego pierwiastka dla roślin wrzosowatych. Dostarcza nie tylko roślinom niezbędnego do wzrostu azotu ale i utrzymuje odpowiednie ph ziemi. Odpowiednie ph ziemi oznacza że rośliny będą w stanie z niej pobrać inne potzrebne im składniki. Wiele razy pisałam już że nigdy nie widziałam u różaneczników niedoborów innych mikroelementów niż żelazo / raz! się trafił molibden - ale wyniakało to ze złego nawożenia, a nie braku w glebie/, a jedynie makro-. Dzieje się tak gdyż w przeciętnej glebie o właściwym ph dla rh jest ich - jak na potrzeby tych roślin dość.
Kwaśna ziemi podlega procesom chemicznym nieco innym niż ziemia zasadowa. Długo by o tym pisać. Najpowszechniej występująca chloroza żelazowa zwykle nie oznacza braku żelaza, oznacza ze za sprawą zbyt wysokiego ph ziemi alkalicznośc soku komórkowego rh powoduje przejście żelaza w formy dla niego nieprzystępne. Wystarczy dostosować ph ziemi do potzreb tych roślin i żelazo zostaje "uwolnione".

Ja Ci napiszę jak ja stosuję. Sypię pod krzak - ale niewprawnym nie polecam. Lub jak mam litość w sercu stosuję proporcje 1 płaska łyżka/ 10 litrów wody /lub więcej - 1 płaska łyżeczka na 1 litr. Twoja mikstura była łagodna - takie proporcje troszkę jak do zakwaszania. I bardzo dobrze. Rh reagują po dwóch tygodniach do miesiąca. Po miesiącu mamy już pewność czy pomogło czy też trzeba zastosować ciut mocniejsze stężenie.
Dajemy 2-3 razy konkretnie lub kapiemy sobie co 10 dni - 2 tyg. mniejszym stężeniem. Niektórzy ogrodnicy zalecają żeby mniej a częściej, gdyż rosłiny te nie lubią gwałtownych zmian stężenia tzw. roztworu glebowego, są też bardzo wrażliwe na zasolenie.

Siarczan amonu - ma jak znaczna część nawozów mineralnych właściwości zasalające. Zasolona gleba zaczyna umierać, nie tylko odkładają się w niej w nadmiarze związki chemiczne dla roślin toksyczne ale i obumiera życie biologiczne mające ogromne znaczenie w procesach użyźniania gleby i wrunkujące jej właściwą godpodarkę chemiczną /np. w procesach rozkłądu siarki na dostępne dla rośłin i pobierane wbrew roztworowi glebowemu siarczany biorą udział właśnie oragnizmy żywe - bakterie/.

Siarczan amonu - podstawowy składnik zakwaszaczy. Nie jest to jednak środek idealny - nie obniży nam ph o 2 pkt - takich cudów nie ma, może o jeden, czy 0,5 pkt, więc trzeba mieć śiwadomość że raczej służy do utrzymania właściwego ph, a nie do obniżania. Walczymy nim głównie ze skutkami ulewnych deszczy i podlewania wodą z wodociągów, która ma ph >7. I wówczas możemy stosować w stężeniu w jakim Ty zastosowałaś. Jest też niestety dość szybko wypłukiwany.

Jeśłi ktoś chce stosować nawozy wieloskładnikowe - niech wybiera taki nawóz w którym jest jak największy udział % azotu w formie amonowej - choćby innych składników było mniej niż w podobnych nawozach.


Jambosano - wracam, bo pisałam do Ciebie bardziej pod kątem rh, a ponieważ borówki podlałaś - wstrzymaj się z kolejnym podlewaniam i obserwuj rośłiny, będziecie potem przecież jeść owoce i ten azot też. Jak będa miały się dobrze - to nie dawaj. Do brówek myśłę że może lepiej byłoby zastosować siarkę.
Wilcza Góra 16:55, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
A ja mimo, że znam te tereny jakoś nie mogę namierzyć miejsca
To tylko początek...drogi do marzeń 16:46, 02 sty 2014


Dołączył: 27 gru 2013
Posty: 432
Do góry
Witam!
O tak strzal w dziesiatke z tymi hektarami
Rzeczywicie jak ogladalam projekty Gardenarium to skojarzyłam miejscowość polozona dosłownie 3km dalej, jak się przyjrzałam to już wiedziałam gdzie to jest mam kosciolek w tej miejscowoci(Lewiczyn). Jak przejezdzam to zachwycam się pięknie przebarwiającymi hortensjami w tym wlasnie ogrodzie. A gdzie ta baza?
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 16:42, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Jak będę gdzieś na wiosnę organizować towar, to dam znać. Jeżdżę dużo po okolicy to zapodam info
To tylko początek...drogi do marzeń 16:28, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Witaj, chyba masz hektary, ale wielka aleja jesteśmy prawie sąsiadkami, mam bazę blisko i nawet projektowałam jakieś ogrody w Twojej okolicy
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 16:01, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Dzisiaj przyglądałam się trawnikowi i to byłby chyba przełom Koszenie w styczniu
Ogród nie tylko bukszpanowy - część II 15:59, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Berberysy też są w pęczkach. To dobra wiadomość
Kondziowy Ogród :) 13:44, 02 sty 2014


Dołączył: 02 lip 2012
Posty: 18070
Do góry
Gardenarium napisał(a)
Jedna kura zniesie w ciągu roku wg info z Anglii - 250 jajek Czy dasz radę je "przerobić" ?
dam dam radę hi hi hi
Kondziowy Ogród :) 13:42, 02 sty 2014


Dołączył: 02 lip 2012
Posty: 18070
Do góry
Gardenarium napisał(a)
No to poszukaj wzoru kurnika i zamów u stolarza Będzie jak znalazł.
wlasnie szukam hi hi hi
Jurajski Ogród 13:17, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
U mnie na plusie i niech tak zostanie, na szron popatrzę u Ciebie.
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies