Wianki na noc pochowałam do garażu, bo po raz pierwszy spadł w nocy nawet spory śnieg, ale w miarę padania, temperatura się podnosiła i do rana śnieg stopniał.
Pozwoliło to nam uporządkować "niedobitki" po rewolucji, powkopywać co jeszcze zostało, uporządkować tyły, uporządkować hidcotową.
Zrobiliśmy cięcie bluszczu, kanciki, posypywanie dolomitem, kompostem, a na koniec położyliśmy świerkowe gałązki dla ochrony przed mrozem. Na młode, nowo posadzone róże usypałam małe kopczyki i dałam więcej gałęzi.
Czas na okrywanie
Nigdy na zimę nie mieliśmy tak czysto