Co tam w tej chwili rośnie:
4 juki i mają się bardzo dobrze
1 azalia Philadelphia, na której jest napisane, że nadaje się do pełnego słońca, ale i tak ma poprzypalane listki- ciekwostka- ta azalia kwitnie w lipcu

3 kostrzewy niedźwiedzie futro
sosna Jeffrey, maleńka, młoda z tego roku, gubi igły od dołu
kilkanaście Red Baronów- poprzypalane z zasychającymi wierzchołkami.
Na samym końcu jest kilka krzaczków lawendy (nie załapały się na zdjęciu), która prowadzi wzdłuż ścieżki do tarasu i jest też po drugiej stronie ścieżki na innej rabacie.
Na każdą z tych roślin (no może poza jukami) moge znaleźć inne miejsce w ogrodzie, więc można wszystko wyrzucić. Ale co zamiast tego?
Wszystko co mi się podoba jest raczej do półcienia lub cienia. Lubię hortensje pod oknem, hakone, czy trawy w ogóle, róże lubię, żurawki, rozplenice itp.
Aha jeszcze jedna ważna rzecz- wymarzyłam sobie, że mój ogród jako podstawowy kolor będzie miał biały, tzn. biały i jego odcienie będą dominowały, ale oczywiwiście z kolorowymi akcentami. Ale wymyśliłam sobie, że te większe kwitnące rośliny będą właśnie w bieli. Da się to wszystko pogodzić?
Edit- surfinie już wyleciały z doniczki na oknie, więc na to nie patrzcie