Ingrid Bergmann....nie szaleje z kwiatami, w tym sezonie to jej 4 czy 5 dopiro kwiat, równoczesnie ma max 2 kwiaty na szczycie pędów - to wielkokwiatowa róża jest, ale za to jakie te kwiaty...sama elegncja i dostojność w tej rózy :
Chippendales szaleje...ale to super róza jest, co roku niezawodnie kwitnie obficie, całe lato,do mrozów, nie choruje a do tego kolory kwiatów ma zmienne jak kameleon, w fazie pąka ciemniejsze, potem jaśnieją a pod koniec sezonu gdy temperatura spada jej kolor idzie bardziej w kierunku łososiowego, teraz jest cieplutko więc jest bardziej kremowo-rózowa...
Tym sposobem odpowiadając na Wasze posty - za które dziekuje - p[okazałam niektóre ujęcia wczorajsze z mojego ogrodu, a teraz reszta....
Donicowo-taraowo-ziołowo-pomidorkowo....
Tak zrobię Reniu
Póki co nie wyjścowy jest to go nie pokazuje na fotkach, ale za to tuż przed nim mam pierwsza jarzmiankę z 4 posadzonych w tym roku
Pozostałe jeszcze w pakach...
Oto ona :
Z ta kolekcją to bym nie przesadzała, tym bardziej że nie mam jednej tzw. różanki a raczej poutyakene mam róże do towarzystwa innych roslin, ale przy moim nieduzym areale tak juz musi zostac. Owszem lubie róże i lubię ich mieć duzo...dużo więcej niz mam miejsca niestety...
Oto moje "nowości ", Lady emma hamilton (opusciła łebki a licze na to ze jak sie wzmocni w nowym miejscu to dźwignie je w górę)
I Mounsted Wood...jeszcze malutki...ale jest i kwitnie
Atenka, larisa jest owszem ładna, ale nie bez wad. Mnie osobiście trochę denerwuje to jej zrzucanie pąków. Sprawa wygląda tak, że na początku sezonu jest dosłownie oblepiona pąkami w ogromnej ilości! Ale część pąków potem zasycha i opada. Na początku myślałam, że może choruje albo coś.. Ale doczytałam, że taki już urok tej odmiany. Poza tym cóż.. rozrasta się bardzo, jest gęsta, zwarta, trzeba ją porządnie ściąć po pierwszym tłoczeniu i potem zakwita ponownie, praktycznie do zimy. Ja mam posadzonych 8 sztuk, średnio co metr, ale można nawet rzadziej sadzić. Wygrzebałam Ci fotkę z maja 2014 roku.
Teraz tak się rozrosła, że w ogóle nie widać ziemi, ogromne krzoczory się porobiły
Bo ja jak wszayscy tu na Ogrodowisku mam mały ogródek ale za to z gumy ...
Mój Artemis zaszczycił mnie wczoraj pękami kwiecia....troche mu odsłoniłam słońce, bo w tej ciasnocie inne rosliny go "zakrzyczały", troche za mocno go cieniowały....a on od razu sie odwdzięczył....o zobacz :
Mirelka, jeśli taka pogoda się utrzyma to spektaklu hortensjowego w pełnej krasie chyba nie będzie. Pamiętam w ub roku słonko hortensjom przypalało kwiatki, jeszcze jak były w takiej fazie limonkowej, i potem już się tak ładnie pudrowo jesienią nie przebarwiały. W tym roku już widzę po listkach, że już są lekko zaschnięte niektóre. No nic, pozostaje chyba tylko lać wodę ile wlezie.
Wczoraj pstryknęłam hortensjową, ML wychodzi powoli na prowadzenie
Ale jest taki jakby mniej bujny niż w ub roku, chyba też więcej wody potrzebuje.
Zamówiłam a własciwie zażyczyłam sobie - bo to miałby byc urodzinowy upominek - Aspirin Rose
Jeszcze nie wiem gdzie ja wcisne...ale o to mniejsza ...
Mój Leoś rosnie sam w towarzystwie ożanki, traw i lawendy a w tle za plecami ma Queen of Sweden ale nie bezpośrednio, w swoim otoczeniu to on jest gwiadą - tak wygladał wczoraj popołudniu
Tu jego "towarzystwo" - samo na zdjęciu
Fotek z posadzonych miejsc jeszcze nie ma bo ciągle nie mam czasu dokończyc tych rabat, rozgrzebane takie...
Ale mam inne aktualne fotki to powrzucam własnie teraz