O konkurencję tam trudno z uwagi na gęste zalesienia i niewielką populację mieszkańców. Suszone grzyby zapełniły 5-litrowy słój. Powinno ich wystarczyć na domowe potrzeby.
Problemy związane z koniecznością stworzenia przesłony w pełni rozumiem. Sama się z tym borykałam przez kilka pierwszych lat po zamieszkaniu. Denerwował mnie widok sąsiada jedzącego u siebie posiłki i oglądanie jego gości w odległości kilku metrów. Odczuwałam dyskomfort, bo kiedy siedziałam na własnym tarasie czułam się jak podglądacz.
3) późne lato u Ciebie piękne
Moje pomidorowe poletko tez już zlikwidowane. Pomidorowy sezon był w tym roku wyjątkowo krótki. Trwał w zasadzie miesiąc, a bywały lata, że pierwsze gruntowe pomidory miałam na początku lipca, a zbiory trwały do października. Na szczęście, choć sezon trwał krótko, to zbiory były niezłe. Mam kilkadziesiąt słoików passaty. Z suszonymi jest gorzej, bo mam tylko jeden słoik.
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie owoce zainfekowane zarazą z reguły nie osiągają stadium dojrzałości. Szybko gniją.
Moje ogrodowe obserwacje skłaniają mnie do wysnucia tezy, że ekologiczne opryski sprawdzają się w warunkach stabilnej aury. One jedynie wzmacniają rośliny. Jeśli warunki pogodowe są ekstremalne (częste opady, niskie temperatury, zamglenia), to trzeba by posiłkować się zapobiegawczo chemicznymi środkami p/ zarazie. Te ekologiczne nie pomogą.
Trzmielina oskrzydlona miała dzisiaj dłuższą sesję.
Dziękuję! Miło mi, że komuś chce się to czytać. Dla mnie mój watek to coś, co przypomina dawny pamiętnik w wersji wzbogaconej zdjęciami. Czasem sama sobie wracam do swoich przeżyć i emocji sprzed kilku lat. Nie da się ukryć, że nie zdarzają mi się już nieprzespane noce spowodowane ogrodowymi rozważaniami, co posadzić i gdzie.
Ewo, jak miło, że zajrzałaś.
To był taki "podarunkowy wyjazd". Mój własny za miesiąc. Będę spełniać marzenia o obejrzeniu na żywo twórczości Antonio Gaudiego. Nie mogę się doczekać.
U mnie czerwienie się trzmielina oskrzydlona. Jeszcze nienachalnie.
A ja musiałam skończyć ogrodowe lenistwo. Za dużo mi się nazbierało zaległości.
Przekopałam w warzywniku zagonek po pomidorach, wymieszałam z końskim obornikiem i wysiałam poplon. Odchwaściłam poletko z truskawkami, a dzisiaj zaczęłam akcję kancikowania i odchwaszczania na części frontowych rabat. Po południu padał tam cień budynku, więc dało się pracować. Staram się nie myśleć o tym, co dalej, bo sporo tego się nazbierało. Ma zrobić się chłodniej i stracę możliwość wymówki od prac ogrodowych.
Usytuowanie ogrodu niestety nie sprzyja robieniu przyzwoitych zdjęć. Do tego moje umiejętności wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Brakuje mi cierpliwości. Sprzęt też jest raczej z dolnej półki. Statystycznie jedno na tysiąc zdjęć jest w miarę dobre.
Widoki z jadalni o zachodzie słońca. Przy ręcznych ustawieniach byłyby pewnie lepsze niż z automatu.
Piękne widoczki. Funkie bardzo ładnie się tu prezentują i myślę, że one dadzą tu sobie świetnie radę, tawułki wolą bardziej wilgotne stanowiska, miałaś dobry pomysł.
Różowe begonie w donicach bardzo ładne, też je lubię, co roku kupuję białe, są bezproblemowe.
Terminy wyjazdów mamy podobne. Właśnie rozkminiam logistykę październikowego wypadu.
Wzdychać nie musisz. U siebie masz piękniejsze widoki.
U mnie teraz okropny chaos. Konieczność osłonięcia się od sąsiada wzdłuż południowej granicy działki ma niestety wpływ na nasłonecznienie najdłuższej rabaty. Byliny czynią prawdziwe wygibasy, aby załapać się na słońce. O światłocieniach można zapomnieć. "Złotej godziny" do robienia zdjęć też nie ma, bo słońce wcześnie chowa się za dachy sąsiednich budynków.
Gdybyś miała ochotę na kolejną różę, to polecam Alden Biesen. Brzozowa Agata słusznie ją chwaliła. Wciąż trudno mi uwierzyć, że to kwiat róży.
Basiu, śliczne te jasne dalie, w ogóle to masz jeszcze mnóstwo kwiatów, róża też piękna. Wypatrzyłam również świecznice (pluskwice), zaczynają kwitnąć, u mnie na tym samym etapie, bardzo je lubię, ale mogłyby wcześnie zakwitać.