Renia, oj słodzisz, słodzisz Chwastów nie widać, a jakimś cudem wywiozłam ich wczoraj 3 taczki z ogrodu + jedną z zapomnianego cięcia lawendy i 2 z innych cięć. Dzisiaj nazbierałam taczkę z jeżynowych gałęzi, ale na razie nie mam weny jej wywieźć. Dosyć taczek na jeden weekend
a w Warszawie coś mi rzuciło się na oczy oczywiście nabyłem z minimalną próbą negocjacji
i właśnie w tym momencie ktoś gratulował panu Arturowi, oczywiście dołączyłem się bo Złoty Medal to jest to
Dziękuję za miłe słowa o wątku i o ogrodzie.
W dobie globalnego ocieplenia kraje skandynawskie to dobry kierunek podróży. Ponad 40 stopni na południu Europy to żadna przyjemność dla ciała. Latem w Norwegii jest w okolicach 25 stopni. Można plażować, wędrować i zwiedzać. Polecam.
Nie wiedziałam wcześniej, że Munch stworzył 4 malarskie wersje "Krzyku". Były też grafiki.
Park jest rewelacyjny. Świetnie łączy radość z wędrowania po urozmaiconym terenie z podziwianiem sztuki, w tym najróżniejszych instalacji twórczych (interaktywnych).
Więcej informacji można znaleźć na stronie parku
Po powrocie zastałam ogród w dobrym stanie. Choć sąsiadka mówiła, że w tygodniu przeszły jakieś spore burze.
Szarobródek syberyjski.
Drugą kępę rozsadziłam jeszcze przed upałami i nie ma co pokazywać, bo długo się zbierał. Ale inaczej zjadłby mi róże.
Ta miodunka jest śliczna i nie brzydnie po kwitnieniu jak ta nakrapiana, bo zaraz wypuszcza nowe liście, które przykrywają te stare. Tu rozsadzona z jednej kępy na wiosnę pięknie przyrosła.
Turzyca Reulief. Kupione dwie sadzonki od razu podzieliłam na jak się okazało 15 sadzoneczek i teraz nabierają masy.
Cieniste zakątki też powoli zagospodarowuję. Tu akurat przez parę lat leżała sterta drewna.
Tak szybko zapomina się o własnych radościach z podróżowania, kiedy się czyta o wojażach innych. Oby kolejna okazja do ruszenia w podróż nastąpiła jak najszybciej.
Tymczasem cieszmy się piękną końcówką lata u siebie.
Mnie bardzo cieszy fakt, że przestałam być zależna od wakacji w lipcu i sierpniu. Bardzo mi to doskwierało.
Relaksowałam się intensywnie.
Teraz mogę się spokojnie zająć omiataniem własnego terenu.
Jarzmianki powtarzają kwitnienie.
Zakwitły barbule.
Po powrocie odkryłam ślady żerowania gąsienic ćmy bukszpanowej. Zrobiłam oprysk Lepinoxem.
Działkę z wakacjami bardzo dobrze da się połączyć. Zwłaszcza przy moim parkowym typie nasadzeń. Ogród ozdobny nie wymaga podlewania, chwastów w gęstwinie nie widać.
Przed wyjazdem przerobiłam wszystkie dojrzałe pomidory, a te lekko zarumienione zerwałam i odstawiłam w ciemne miejsce. Po tygodniu były akuratne do konsumpcji. Reszta warzyw nie wymagała przez te kilka dni interwencji ogrodnika.
Poplon rośnie, dynie takoż. Pomidory, które dojrzały na krzakach zerwałam dzisiaj rano.
Nieco gorzej było podczas majowego wyjazdu. W domu miałam skrzynki z rozsadą pomidorów. Poprosiłam sąsiadkę, która opiekowała się psem i kotem o podlewanie.
Byliśmy tam już trzeci raz. Wynajmujemy na tydzień hytte, czyli niewielki domek z całym wyposażeniem.
W tym roku była taka
Transport publiczny jest bardzo dobry. W razie zamieszkania w okolicy bez dostępu do komunikacji zbiorowej można telefonicznie zamówić na konkretną godzinę gminny autobusik, który zawozi do najbliższej stacji kolejowej i przywozi do domku. Trasy turystyczne nawet w najbardziej odludnych miejscach są świetnie oznaczone.
Podczas tych moich wojaży czasem się zdarza, że w jakimś miejscu czuję się umieszczona w środowisku, które w sposób całkowity dopełnia moje fizyczne i duchowe potrzeby. Norwegia to jedno z takich miejsc. Nie czuję się tam obco, choć nie znam języka. Wartości, które są ważne dla lokalnych mieszkańców są bliskie moim. Brak ostentacji, krzykliwości, wrażliwość na sztukę i naturę, cieszenie się niespiesznością, szacunek dla prawa, wyciszone emocje i brak instynktów stadnych. Są hermetyczni, ale jednocześnie tolerancyjni.
Żałuję, że nie załapałam się w obchodzony od 30 lat ogólnokrajowy tydzień aktywności na świeżym powietrzu. Wczoraj rozpoczęła go nordycka noc na łonie natury, czyli spanie pod gołym niebem w śpiworze, hamaku, pod namiotem. Na polance przy plaży rozstawiono mnóstwo namiocików. Jest dzień grzybobrania, poznawania potraw z całego świata, a wszystko kończy krajowe sprzątanie turystycznych szlaków, plaż, lasów i zagajników (choć jako żywo nie zdarzyło mi się widzieć tu jakichkolwiek porzuconych śmieci). Oni w tym biorą udział masowo. Starzy, młodzi, rodziny z dziećmi. Fajne to jest. Sporo wędrowałam po okolicznych trasach i jeśli zdarzało mi się kogoś spotkać, to zawsze był uśmiech i pozdrowienie.
Rozgryzam teraz swoje odkrycie. Dostrzegłam je w środku lasu, daleko od zamieszkałych terenów. Trzy z nich porosły już mchem.