Ale już wiem, że bardzo mi się ten zakątek spodoba, trzeba go dopracować, a różą potrzeba czasu na pokazanie swojego piękna. Dodam że mszyce są, walczę z nimi, a róże podlewałam już dwa razy gnojówką pokrzywowo-wrotyczową
Cudo!
Ja na swoje nie mogę się doczekać... Ale biorąc pod uwagę fakt, że przywiozłam je od mamy z ogródka w formie niewielkiego korzenia - to się nie dziwię. Drugi sezon nie kwitnie...
Naparstnice ładniutkie, o liliowcach nie wspomnę. U Ciebie jakoś tak wcześnie wszystko.