Zostawiłam swój ogród bardzo mokry i zimny. Na Mordorze chwasty zagłuszają wilgociolubne rośliny, nie przerobiłam kawałka okrągłej bylinówki, częściowo posadziłam coś na dwudziestu paru metrach nowej ognistej, z której nie mam jeszcze ani jednego zdjęcia i jakoś tak mi nie idzie w tym roku...
No dobra, nie marudzę

.
Chociaż będziecie mi musieli wierzyć bardziej na słowo, bo dowodów zdjeciowych brak

.
Ułudka rozrośnięta w wielką już kępę - Bogdziu dziękuję za nią, już można dzielić.
Tulipany jasnoczerwone różowieją na starość, ale przepięknie urosły w donicach, razem z drobnokwiatowymi narcyzami, no i dzięki tej zimnej wiośnie kwitną już tak długo.
Mam ich dużo na frontowej ognistej, dawnej żółtej, wyglądają bajecznie, ale musicie uwierzyć na słowo, bo nie mam ani jednego zdjęcia.
Tak samo musicie uwierzyć w moje liczne narcyzy w donicach i na rabatach, bo ani jednego zdjęcia

.
Kawałek bylinowej. Nasadziłam na niej masę białych i fioletowych wieczorników. Na razie wszystko jeszcze niskie, tylko badyle różane sterczą.
Apropos, dzisiaj na targu kwiatowym powąchałam jakieś prawdziwe różane cudo w donicy, chyba jakąś angielkę, co za zapach, taki na żywo

.
Taras z boku, zielony.
Pomidory, nieduże ale zdrowo i szybko rosną. Nasiona od Margaretki

.
W szklarence oprócz stołu zastawionego jeszcze rozsadami, też mam ciepły kraj, kwitną mi wszystkie oleandry, w tym jeden nowy, któremu oczywiście nie zdążyłam zrobić zdjęcia, a ma piękne podwójne kwiaty w morelowym kolorze.
No i tak to wygląda i niewygląda, ale jak pięknie mówi Pismo: "błogosławieni ci co nie widzieli a uwierzyli"

.