O, jaki miły i niespodziewany gość
dołem jeszcze pąki nierozwiniete
no...cudna i ten zapach...godzinę wczoraj niuchałam, dziś leje, buro
a tu mam mahoniowo...też pachnie wkoło, wręcz odurza
szafirków mam zatrzęsienie, wszędzie
wynik stałych rewolucji
gdzieś przy przenosinach cebulki przenosiłam
Ok część2. I tak po wyjściu fachowców z środka domu, oraz panów od kostki, (pozostała jeszcze elewacja) postanowiliśmy rozpocząć prace nad naszym trawnikiem, zamówiliśmy ziemię, pan który przywoził ciężarówką ziemię był na tyle mało wprawionym kierowcą co się później okazało, gdyż kręcąc w miejscu kołami zniszczył nam podjazd, pan był bardzo zdziwiony gdy zapytaliśmy o ubezpieczenie, zaproponował że nam poprawi i ułoży od nowa, po wielu bojach udało się naprawić z ubezpieczenia ale to już nie to samo wrrr.
Już nam się nie podobał jego wjazd w bramę, ale daliśmy szansę.
Wiele żurawek musiałam wyrzucić, przemarzła trzmielina na pniu, akebia (chyba zastąpię ją milinem albo winobluszczem). Poza tym cieszę się zę przesadziłam te trzy szmaragdy. Dłużej by nie dały chyba rady, takie biedne. Mam już obeliski, czekają na malowanie, będzie inny łuk (bo ten badziew zgnił)chyba na trzy łuki. No i czekam na buka
Śliczne Sangwinarie. W kolejnej fazie będą wyglądały tak jakby liście trzymały opiekuńczo w swoich dłoniach kwiat. Bardzo je lubię. Niestety, moje Multiplexy nie zaznaczyłam i na jesień wsadziłam w ich miejsce lilie:/ Przypomniałam sobie o nich dopiero niedawno, zastanawiając się, czemu jeszcze nie wydhodzą. Pozdrawiam serdecznie Aniu
No wiesz, jak bym mogła!
Teraz tam fajniej już, choć teraz bajzel, wszystko na tarasie stoi...ale chyba do twojej wizyty będzie lepiej
dalej męczę gwiaździstą
Jeden z moich Rh jest identycznie chory jak ten ywój, pryskam go dolistnie nawozem wg przepisu Bogdzi...ale nadziei wielkiej nie mam na uzdrowienie...póki co pryskam i czekam
Witam,
przeczytałam ten cały wątek, bo jako ogrodnik laik i ignorant, sadziłam u siebie na skarpie, co mi wpadło w ręce. Wcześniej miałam same roślinki okrywowe, ale z uwagi na brak czasu i chęci do pielenia zasadziłam same iglaki i jak wynika z tego wątku wszystnie, z którym teoretycznie jest problem w pielęgnacji. Nigdy nie używałam chemii do moich iglaków a jedyny problem jaki z nimi mam to to, że sie rozrisły ponad miarę i zrobiła się brzydka dżungla.
Teraz z uwagi na demolkę ogrodu po pracach budowlanych muszę tworzyć ogród na nowo, ale szkoda mi wycinać moich iglaków wiec powoli próbuję je jakoś poskromić.
Tutaj ta sama rabata z ziemnym tarasm po kilku cięciach i bez murku przy kostce.