Przyznam się od razu i bez bicia, że ogród nasz powstaje na podstawie projektu. A podejść do niego były całe dwa:
- pierwszy, wykupiony na popularnym serwisie kuponowym, miał być bardziej tradycyjny, z nadmiarem iglaków (bo przecież małoobsługowe) i takimi bajerami jak górka alpejska z wrzosowiskiem i warzywnikiem:
Jednak nie do końca nam pasował, bo nasz dom jednak ma nowoczesna bryłę, więc myśleliśmy też o bardziej prostych liniach i mniej zaokrąglonych kształtach. No i do iglaków (tuje, świerki, jałowce) nie byłam zbytnio przekonana. Dlatego koncepcja ta upadła, i po kilku rozmowach zleciliśmy projekt znajomej-znajomej, by zaproponowała coś, co może nie będzie tak oczywiste, a jednak będzie miało to coś modernistycznego w sobie;
- drugi projekt