Mój M też z wykształcenia inż. el. podpowiada mi, że zabezpieczamy się przed tym co najczęściej powoduje spalenie sprzętów, tj. przed skutkami uderzenia pioruna w linie elektryczne. W to wali dużo częściej niż w domy i nie musi uderzyć całkiem blisko w linie, żeby coś w domu uszkodzić. Jak uderzy w dom, to i tak ciężko przewidzieć skutki. Podobno prąd w momencie uderzenia pioruna w dom może wyindukować się nawet w kablu wyciągniętym z kontaktu, więc wtedy nic się nie poradzi.
Kobieto nie strasz bo sobie skrzynkę elektryczną wykopię i oddam na złomowisko
Lalalala... dobrze rozejrzałam się po pokoju i nie znalazłam śladów włamań.. żadnego monitoringu też nie ma... ale ani chybi przez ten piorun Madżenka posiadła jakieś ponadprzyrodzone zdolności zaglądania przez ramię.. bo oto co mój zmęczony urlopem mózg wymyślił:
ta strzałeczka oznacza nic innego jak to, że patrząc na pergolkę oczom naszym ukaże się piękny widok... czegoś To nie ciurkadełko narysowałam od razu wyjaśniam..tam ma być COŚ, .. jakaś biała figurka na żwirze albo jakieś extraśne drzewko na żwirze....
druga koncepcja po napisie "albo" dyskwalifikuje kratownice i pergolki na rzecz żywopłotu z grabu. To zacienienie to oczywiście ten łuk wklęsły, o którym rzeczona powyżej Madżenka rzekła... i to wklęsły od strony ogrodu... Ale tu nasze wizje nie zgadzają się, bo we wklęśnięciu miałoby być to COŚ - białe we żwirze... Ławeczka zaś miałaby być po drugiej stronie oczu - czyli za żywopłotem.
To teraz zalety i wady
ad.1. - zaleta - różany kącik przeuroczy i pergolka biała cudnie korespondująca z bielą altanki, efekt prawie natychmiast albowiem pergolki nie rosną tak wolno jak grab...
wada - biała pergolka z czasem przestanie wabić niewinnym kolorem.. i znowu nastanie szarość...
ad. 2. zaleta - Zieleń gęsta i elegancka. Takążże Zieleń winnam wtedy również dać na ogrodzeniu - zamiast osławionych i omówionych Aureospicata (jeśli zbłądziłam w nazwie - wybaczcie... ale urlop
bo jeśli zostanę przy Aureo i przy grabie, to chyba z galimatiasu nie wyjdę.. mylę się?
wada - grab rośnie wolniej niż pergola, ale nie szarzeje, za to gubi liście.
Trzeba go ścinać, ciąć i wyrównywać. ZImą jest ogołocony do cna... Chociaż ponoć nieco pożółkłych i zasuszonych punkcików da się znaleźć.
No.. to teraz burza mózgów
Grab czy pergolka? Jeśli grab - to czy też na tyły (na ogrodzenie) czy na ogrodzeniu zostawić Aureospicatę...?
O i ja też tak mam...z jednej strony lubię burzę, bo uwielbiam zasypiać przy silnym deszczu, i nie przeszkadzają mi pioruny - ale z drugiej czuję respekt i strach. Odkąd mam dzieci, to chyba myślę o tym bardziej niż kiedyś - co może się wydarzyć, jak się zabezpieczyć...i generalnie też o sile jaka drzemie w żywiołach.
Ale też i prawda, że taka burza łączy rodzinę...na przykład można się "bać burzy" i dodstać trochę wsparcia od męża
To ja też będę się bać burzy może jakieś wsparcie dostanę chociaż duchowe... Bo finansowego na nawadnianie dać nie chce....
Haaaa, no to ja nie wiem, bo u nas to ja musze wspierac moich panow w czasie burzy. Wszystkich trzech, duzego, mniejszego no i futro Taka ze mnie baba z zelaza Byleby na zlom za kase nie chcieli oddac
Marzeno,
wszystko przeczytałam. Powiem, że takie burze i pioruny inaczej ustawiają nasze myślenie na czas i przemijanie i na to, co rzeczywiście ważne. Co jest dobre i daje przyjemność w życiu - tak epikurejsko powiem, bo wbrew temu co myślisz, że jestem skromna, powiem o sobie, że jestem nieskromna i garściami łapię życie, "lubieżnie" nieskromna.
U nas często są burze i wtedy jak Agniecha siedzimy przy świecach (bo wtedy najczęściej nie ma prądu), a jakie historie sobie opowiadamy przy stole. Więc burze nie są złe, tylko trzeba uważać i zejść jej z drogi. Mój ojciec jako dziecko był rażony prądem, leżał na bezdechu i do tej pory mówi o tym cud, że żyje. Jako dzieci siedzieli na kanapie z bratem i przeszło przez niego na brata, gniazdka dookoła się spaliły i radio a były to lata 50-te.
Ciągle jeszcze jesteśmy świadkami pożarów od piorunów i porażeń - XXI wiek? Tak, natura to poważna sprawa.
Pozdrawiam ciepło.
Ewuniu już na innych wątkch Twoje lubieżnie nieskromna zrobiło furorę
Opowieść o tacie budzi grozę ale daje nadzieję. Z siłami natury należy się pogodzic i je respektowac
Oj Marzenko to miałas dziś przeżycia.Aż się boję bo do mnie burza też sie zbliża a piszą i mówią że są okropne.Dobrze że wszystko w porządku. Jak już jesteś taka uparta to ciągnij do tego 1000.A ja myśle że przy 1000 czas by się wycofac bo co będę w koło pisac to samo o moim ogrodzie?
Będziesz miała Bogdziu na pewno co pisać, bo co sezon ogród się zmienia, niby tak samo, a jednak inaczej, coś jeszcze Cię zainteresuje i ani przez chwilę nie myśl o zaprzestaniu.
Poza tym przed nami jeszcze wyjazd do Anglii , a co !
I będą nowe inspiracje
Prawda Marzenko ?
Ja z moimi ciśnieniami do Anglii nie pojadę bo by wszyscy ze mna kłopot mieli.
Kot jak nie ma pomponikow to nie znaczy terenu, bo ma wyciety przy okazji instynkt terytorialny, i hormony nie buzuja, wiec nie ma wydzieliny, ktora jest wyjatkowo mocna. Nie wiem czy na podobnej zasadzie dziala to u psow. Marzenka na pewno lepiej to umie wytlumaczyc...
Mój nie ma pomponików i nadal jest terytorialny ale to już kwestia jego psychiki. Przecież wszystkiego mu nie wytnę i ni zostawię tylko mordy i uszu... Chociaż usunięcie pomponików ograniczyło mu produkcję testosteronu to jest to specyficzny przypadek, który dodatkowo powinien być jeszcze hormonalnie leczony No cóż ma to po swoim tatusiu championie
Bez popuszczania mi tu! Wystarczy, że Tośka leje gdzie popadnie (tzn na trawniku)
popuszczam ale jak piszę Bociek, mne też wypada
Mój tytus leje gdzie popadnie ale wykastrowany to trawy nie wypala a jak się napręży dumny Pan i wladca coby intruzów zza płota przegonić to dopiero mu się leje....
Madziu donica z vertigo pięknie wygląda
A pokaż jak posadziłaś miskanty w donicach ???
Nt żurawek się nie wypowiadam bo u mnie generalnie słabo rosną, już się pogodziłam z faktem, że co pewien czas bedę nowe dosadzać.... Sylwia ma chyba rację trzeba sprawdzić czy nie zalane (wg mnie) lub jakiś grzyb je pochlastał. Masz podmokły teren to najczęsciej zalanie korzeni grozi roślinom.