Ale dzień... Mnóstwo pracy, a efekt marny.
Trzy godziny walczyłam z gruzem i chwastami w przedogródku.
Wiem, że marny efekt, ale uwierzcie mi, że to była mordęga, nie dało się skosić, bo chwasty po kolana i do tego wszędzie gruz i kamienie. Mnóstwo tego wywaliłam do kosza, a jeszcze została taka kupka, którą widać na drugim zdjęciu z grabiami. Jak kiedyś pisałam nie mam do tego przedogródka serca, bo będziemy budować garaż, ale chwasty po kolana to już przesada, bo się wszędzie rozsiewają.
No i przed płotem też trochę poporządkowałam i znalazłam miejsce dla moich aksamitek samosiejek, dałam je wzdłuż chodnika.