a ja bardziej na wschód i u mnie albo przezywają, albo właśnie się sieją. Chyba jest tak jak mówi Gosia tam gdzie mam płasko i wody jest mniej tam żyją a tam gdzie jedt ciut więcej wody to " znikły"
ja planu jeszcze nie znam, ale o ile być może rano bedą zaczynali razem o tyle kończyć bedxie każdy o innej porze, do tego dojdą zajęcia dodatkowe zatem cieszę się póki co luzem wakacyjnym i życiem bez zegarka iplanu. Wrzesień jest u nas miesiącem docierania
Jednak fakt jest jeden - u mnie już go nie ma, pozbyłem się A jakby nie było ogród prowadzę eksternistycznie od trzech lat
A jakbyście wzięły stary pędzelek po lakierze do paznokci (wiem, wiem - teraz ma się od tego ludzi ) i pomalowały liście octem? Skoro wyrwać się nie da to może da się spalić? W ten sposób pozbyłem się werbeny ze żwiru
Gosia nie o to chodzi w jaki sposób i przy czyjej pomocy ogród powstał, ważne by cieszył. Mi akurat nie musisz mówić o pracy w ogrodzie, o samozaparciu i marzeniach buziak
Dzięki Ewa, a wiesz że te krwawniki to mozna powiedzieć że dzieki Tobie, bo luię Twój sielski klimat. A ostatnio się śmiałam sama z siebie bo jak biegam przez pola to tam w rowach kwitną teraz takie ładne różowe kwiatki i dumałam jak je przenieść do siebie